Dzisiaj pogadamy na temat, ktory zaproponowala Giga i to Ona bedzie pelnic honory domu. Nie ma sie czego obawiac, moze male slowo wstepne jako pierwszy komentarz, a potem juz samo poplynie.
Zapraszam wszystkie blogownice do dyskusji na godzine 20.00.
Wysłałam do Ilonki, wiem, że jej nie ma, więc był on też do wiadomości Pantery , emaila z treścią wstępu. Może Panterko nie sprawdziłaś swojej skrzynki, albo adres był nie taki lub jeszcze nie doszedł. Nieważne :)))
OdpowiedzUsuńSkopiowałam więc treść i oto "słowa wstępu " :
Przyszło mi dzisiaj pełnić honory Pani domu, więc witam wszystkich serdecznie. Wakacje lub inaczej urlop ( dla tych co pracują ) to czas odpoczynku i poznania interesujących miejsc, tak bynajmniej ja to traktuję Porozmawiajmy więc dzisiaj o tym, jak ten czas spędzacie. Czy gdzieś jedziecie, czy zostajecie w domu ? Możecie też podzielić się z nami miejscami, które Was oczarowały.
Jak na gospodynię przystało czeka na Was jabłecznik mojego wypieku ( nie jestem miłośniczką wypieku ciast, ale ten jabłecznik zawsze mi sie udaje i jest pyszny) oraz kawka lub herbatka. Jeśli ktoś sobie będzie miał ochotę, to poczęstuję go pigwówką własnej produkcji.
Mam nadzieję, że będziemy miały o czym rozmawiać, no więc zaczynajmy :)))
Giga ja przyniosłam jako wkupne wiśniówkę, może być ?
UsuńOczywiście, pewno pyszna :)
UsuńA teraz mój komentarz do wstępu:
OdpowiedzUsuńJak ktoś mnie odwiedza, to wie, że lubię podróżować i oglądać ciekawe miejsca. Jak jeszcze moje dzieci jeździły z nami, to pakowaliśmy namiot i wyruszaliśmy w Polskę lub za granicę. Braliśmy zawsze trochę własnego jedzenia, żeby było taniej. Teraz zostaliśmy sami, bo dzieci mają swoje domy. Jeździmy więc bez nich, ale zawsze z przyjaciółmi. Zimą do wynajętych kwater, latem na pola campingowe, gdzie wynajmujemy domki. Jazda z własnym namiotem już jest za ciężka dla mnie, ja emerytka . Lubimy z mężem poznawać nowe, ciekawe miejsca. Jeździmy zawsze poza sezonem, czyli poza lipcem i sierpniem, bo jest taniej. Jedziemy jednym samochodem w cztery osoby, to i koszty paliwa mniejsze na osobę. Bierzemy trochę jedzenia własnego. Mąż opanował wyszukiwanie tanich miejsc noclegowych. Od kilku lat korzystamy z usług „Eurocamp”, mającego swoje campingi prawie w całej Europie. Jest to naprawdę nie drogo, np. w maju jedziemy do Francji i 10 noclegów w bungalowie , to koszt na jedną osobę 315 zł. Polecam, jeśli ktoś lubi też taką formę spędzania wolnego czasu.
Ja jeszcze nie dawno miałam wakacje...teraz już tylko urlopy będą...ale powiem Wam, że perspektywa aż trzech miesięcy wolnego (sesja w pierwszym terminie) nieco mnie przerażaja...za długo, a ja lubię swoją pracę i coś robić (tylko nie wiem dalej czy wrócę...)...myślę że miesiąc to optymalna ilość wolnego jednym ciągiem. Ostatnie wakacje były dla mnie pod znakiem ślubu i podróży poślubnej w Zakopanem, która była dla mnie o tyle emocjonująca, że nigdy nie jeździłam pociągiem, zawsze pks, albo samochód, a tym razem jechaliśmy 12 godzin. W Zakopanem też nigdy nie byłam..ale zakochałam się w tym miejscu na amen...tylko dosyć drogo. Może za dwa lata pojedziemy do jakiejś tańszej kwatery, czy coś. W tym roku wakacje chyba odwołane. Muszę odłożyć troszkę na czesne na kolejne studia, mieszkanie troszkę podremontować...Może na weekend któryś letni wyskoczymy nad morze, lub jeziorko jakieś.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to jak ja mogłam się nie przywitać...po prostu zapomniałam, bo biegłam wyciągnąć dla Was obiecaną lasagne z piekarnika.
UsuńWitajcie kochane siostry czarownice:) Fajnie być z Wami:)
Wcale się nie dziwię, że Zakopane sie podobało. Ja tam też lubię bywać :)
UsuńA czy aby ta lasagnia nie jest z koniny? To teraz takie modne i na czasie.
OdpowiedzUsuńMam sernik na zimno, właśnie zastygła galaretka :)
OdpowiedzUsuńTylko że chyba z Wami nie pogadam bo w tym roku przekonałam się że najlepsze wakacje są w domu. O wschodzie słońca mgły nad doliną i poranna kawka na progu. Sarenki pasą się kilka metrów ode mnie. Jak upał dla ochłody pod domem mam rzeczkę w której można się wykąpać. A jak w rzece zimna woda to mogę jechać do miasteczka na basen. A jak zapragnę towarzystwa wsiadam w auto i jestem na deptaku w Krynicy. Lasy wszędzie dookoła, grzyby, jagody. Wieczorem ognisko :)
Tak się akurat złożyło że w tym roku byliśmy na wakacjach w Polańczyku. Po 3 dniach tęskniłam za spokojem i ciszą naszego domu. Tłumy ludzi, paskudna plaża i wszechobecna drożyzna.
Czasem marzą mi się długie wakacje nad morzem, do pokonania 1000 km więc chyba w tym roku odpuszczę.
Chyba się wyrwałam z tym moim wpisem, jeszcze nie pora ?
Alez, Kozo, nic nie jest nie w pore! Jeszczesmy sie wprawdzie wszystkie nie zebraly, ale to zupelnie nic nie szkodzi. Jeszcze godzinka i bedzie nas wiecej.
OdpowiedzUsuńStawię się na pogaduchy troszeczkę pózniej bo akurat o 20 "oporządzam" mój zwierzyniec.
UsuńNajbardziej to się wyrwałam ja :). Myślę, że nic nie stało, bo jak "czarownice" zlecą się na 20.00 to będą już miały co czytać :)))
OdpowiedzUsuńKozo jakbym miała taką wspaniałą aurę wokół domu, to też bym spędzała tam chętnie wakacje, choć nie powiem, bo lubię swoje 30m2...chociaż mam balkon:D
OdpowiedzUsuńNad morze mam jakieś 150km...ale zdecydowanie wolę góry, tam bym mogła i na miesiąc. Nad morzem po 3 dniach chce mi się do domu (wieje, piach i wszędzie śmierdzi rybą i frytkami, trzeba strój założyć i o zgrozo! Opalać się!). Nie ma jak to spacer po górach i pagórkach, w ciszy i spokoju... i świeżuteńki oscypek...
Albo kozi serek :)
UsuńMnie morze kojarzy się z beztroskim dzieciństwem, plackami ziemniaczanymi na papierowej tacce ze zgrzytającym piaskiem w zębach. Wschody i zachody słońca. Zawsze wolałam wakacje nad morzem, ale chyba właśnie wiązało się to z miłymi wspomnieniami.
Teraz mam "gór pod dostatkiem" więc chętnie bym się zakopała w jakimś grajdołku :)
Ja morze uwielbiam, choć przyznam, że nie Bałtyk, bo jest zimna woda. Najbardziej lubię być nad morzem, gdzie góry są przy morzu, tak jak w Chorwacji i gdzie jest cieplejsza woda.
UsuńNie lubie gor, zadyszki dostaje.
OdpowiedzUsuńMorza tez nie za bardzo bo wieje.
Uwielbiam za to jeziora, nie za wielkie, takie bardziej kameralne, otoczone grzybnymi lasami. Nic, tylko plywac i spacerowac.
Lubię patrzeć na góru z dołu :)
UsuńOczywiście na góry,a nie góru :)
UsuńDziewczyny witajcie witam również GOSPODYNIĘ GIGĘ :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wróciłam z gór i na zakopiance spędziłam 6 godzin w korku :) miałam wracać jutro , ale chcąc uniknąć jutrzejszych korków , postanowiliśmy wrócić dziś , a korki nas jak widać nie ominęły .
Będę zaglądać co jakiś czas , muszę się wykąpać , rozpakować , i rozruszać kości , bo tyłek mnie boli od tego siedzenia , to na razie tyle , chciałam napisać że jestem :)
Ilona
Ilonko, a ja właśnie o Zakopanem...przywiozłaś oscypka?:)
UsuńJak tam, urlopowiczko, w gorach? Akurat weszlas w temat. Opowiadaj!
OdpowiedzUsuńWitaj Ilonko. Ja bym nie wracała wcześniej, szkoda by mi było dnia pobytu. Zakopianka jest zawsze zapchana, tym bardziej jak są ferie .
OdpowiedzUsuńPowinnam być wypoczęta i głowa tak myśli , ale ciało umęczone , przez siedzenie w korkach ,chodzenie w śnieżnej brei i obżarte bo wiecznie coś przeżuwaliśmy , oscypki przywiozłam , brynze, bunc, ale latem z bacówki mają dużo lepszy smak , teraz są tylko zjadliwe.
OdpowiedzUsuńWolę góry latem , zimą choć piękne nie dla mnie , może jakbym na nartach pojeździła , ale na sankach to byłby obciach :)
I to jest falszywe nastawienie, Ilonus. To nie obciach, tylko sprawianie sobie przyjemnosci, powrot do dziecinstwa. Z gorki na pazurki.
OdpowiedzUsuńteż tak mówię :)
UsuńDobry wieczór czarownice! Ja tak, jak Koza nigdzie na urlop nie wyjeżdżam, bo mam tu na moim pogórzu wszystko, co mi do szczęścia potrzebne a poza tym kupę roboty, któamnie na miejscu w miesiacach letnich szczególnie trzyma. Może sie już wyjeździłam na zapas, będąc w Australii? Teraz siedząc tu, doceniam uroki cichej, polskiej wsi, otaczajacych mnie lasów, pól i bezkresów oraz krystalicznego powietrza.I jakos nigdzie mnie już nie ciągnie...
OdpowiedzUsuńNie mam własnego domu, mieszkam w bloku, może dlatego inaczej myślę.Mnie nie bez wyjazdów byłby smutno żyć. Trudno by mi było być okrągły rok w tym samym miejscu.
UsuńKiedyś też mieszkałam w mieście i wówczas ciągneło mnie stale, by wyjechać gdzieś w zielonośc. Najbliżej miałam do Beskidów i uwielbiałam po górach chodzić. Okolice Wisły, Ustronia i Żywca to moje ulubione!
UsuńJa jednak myślę, że ja i tak bym nie wysiedziała na jednym miejscu cały rok, nawet mając własny dom i piekne miejsca wokół.
UsuńNie pamiętam kiedy byłam na urlopie.Od czasu gdy zamieszkałam w lesie nigdzie mnie nie ciągnie.Mam tu wszystko czego pragnę cisze i błogi spokój i mogę sobie poleżeć na dowolnie wybranym boku.Bardzo lubię podróżować z Gigą.Jej podróże są tak pięknie opisane a przy tym przepiękne zdjęcia,ze czuję się tak jak bym sama tam była.
OdpowiedzUsuńDzięki Halszko :), jednak zobaczyć coś na własne oczy , to duża przyjemność.
UsuńIlonko, dla mnie też góry zdecydowanie latem...nie lubię zimy...byłam w górach zimą raz i wróciłam umęczona...ale nie tak pozytywnie, to rozbieranie, ubieranie...brr...nie ma jak to lato...ochoty na oscypka mi narobiłaś strasznej, zwłaszcza na te makarony...
OdpowiedzUsuńJa też góry wolę latem i jesienią, gdy drzewa zmieniają kolory. Zimą jeździłam ze względu na dzieci i wnuczkę, które suszowały na nartach .
UsuńOdkad mamy zwierzeta, nasze wyjazdy ograniczaja sie do kilkudniowych najwyzej, a wtedy trzeba organizowac opieke dla kota. Strasznie dawno nie bylam na takim normalnym urlopie.
OdpowiedzUsuńNo waśnie, zwierzęta są radoscia na codzień ale czasami ograniczaja naszą wolnosć...
OdpowiedzUsuńJa Kotę zostawiam, siostra do niej przychodzi i pomieszkuje wtedy u mnie, więc mogę jeździć z czystym sumieniem, Kota nie narzeka, dla niej najważniejsze, żeby dać jej święty spokój i jeść:)
OdpowiedzUsuńCzasami udaje nam sie robic sobie z męzem jednodniowe wycieczki w Bieszczady, a wówczas zwierzakami zajmuje sie zyczliwa sąsiadka.
OdpowiedzUsuńA ja mam na szczęście dzieci i wnuczkę i ma kto sie moim pieskiem zająć.
UsuńNo to jestes w świetnej sytuacji Gigo. My z mężem sami i wszystko na naszych głowach. A Bieszczady tuż, tuż i kuszą. San bliziutko mamy i czasem sie nad niego wybieramy. Ot, pospacerować sobie wiszącym mostem, na wzburzone wody popatrzeć...
UsuńNo to nie masz ciekawie :(
UsuńJa się złapałam na tym że więcej łaziliśmy po górach kiedy tutaj przyjeżdżaliśmy na wakacje. W pierwszym roku jeszcze nie było tygodnia żebyśmy się nie wybrali na wycieczkę. Teraz ... no cóż, drzewo się samo nie porąbie, dom sam nie wyremontuje i na wycieczki nie starcza czasu. Nie napiszę że wcale nie chodzimy ale wyprawy coraz krótsze i głównie jesienią za grzybami. Chociaż sama lubię chodzić wczesną wiosną kiedy wszystko budzi się do życia. Trochę mam stracha sama wędrować po lasach, nie raz się zgubiłam. Kiedyś nawet na słowacką stronę zawędrowałam ...
UsuńNo właśnie!Gospodarstwo na wsi to nie tylko piekne okolice, ale głownie codzienna, zmudna robota. I to najcięższa latem. My mamy urlop od prac gospodarskich zima, ale od prac remontowych w domu już nie bardzo. jednak prawie codziennie spacetujemy po okolicznych lasach. To daje oddech i power na cały dzień!
UsuńJednym słowem obowiązki zabrały Ci trochę przyjemności.
UsuńDziewczyny jakbym w górach mieszkała to też bym nigdzie zadka nie ruszała , no ale muszę póki co mieszkać tu więc od 12 lat jeździmy w góry i to zawsze w to samo miejsce z gospodarzami bardzo dobrze się znamy no ale ......chciałabym pojechać w inne miejsca zwiedzić i zobaczyć coś innego , bardzo ciągnie mnie Afryka zawłaszcza po pewnych książkach ,Australia , a czy kiedyś moja noga tam stanie ? , wody się boję , choć cosik pływam to o mały włos z moim mężem tuż przed ślubem byśmy się nie utopili , więc strach siedzi we mnie ...
OdpowiedzUsuńMnie kiedyś fala porwała i od tego czasu też troche się boję morza. Uwielbiam jednak jego szum, spacery po plaży i zbieranie np. muszelek, kamyczków... . Nie ma dla mnie lepszego relaksu.
UsuńNie lubię za bardzo jeździć w to samo miejsce, lubię poznawać coś nowego. O Australii i Afryce nie marzę, bo mnie na to po prostu nie stać. Tobie życzę spełnienia marzeń.
UsuńOpieka do kota, dzieciaki... Ja byłam z mężem na kilkudniowym spływie kajakowym i złapaliśmy bakcyla. Niestety kolejny potomek nam przyblokował następne dłuższe wyprawy, ale już niedługo będą mogli z nami popływać i namiot zniosą :) Godzinne próby kajakowe po Gdańsku im się podobają.
OdpowiedzUsuńTo fajna i tania forma wypoczynku - nawet umiejętności nie trzeba mieć wielkich, ba, pływac nie trzeba umieć - wystarczy wybrać spokojną rzekę :D Własne tempo, zieleń, woda, ptaki, relaks... Spalone kalorie, ale bez umęczenia :D
Morza nie znoszę - u nas przynajmniej - rozebrać się to pikuś - żadne kształty już nie są tabu, ale ta zimnica :D Brrr, wzdryga na samą myśl!
Byłam z 15 lat temu na Węgrzech - o, tam bym się poopalała jeszcze kiedyś :)
Nad Balatonem ?
UsuńW samej stolicy, ale i tak mi się podobało :D
UsuńIlona-ja też sie wody boję, z tym że...bardzo...i nie wiem dla czego, nigdy się nie topiłam, pływać nie umiem, chociaż Babo ze wsi, kajak lubię i owszem:)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, że coś poza codziennym życiem spodobało sie :)
UsuńTaki spływ kajakowy też jest bardzo fajny ..
OdpowiedzUsuńPo rzece jeszcze nie miałam okazji "kajakować", ale po jeziorze mi się bardzo podobało:)
OdpowiedzUsuńCzesc
OdpowiedzUsuńChyba umysl wyslalam na urlop i zapatrzylam sie na stary post.
Juz wlaczam sie do akcji.
Po rzece tez fajnie kajakowac, byle z pradem. Pod prad troche ciezko.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam wakacjowac i urlopowac. Najbardziej lubie wakacje nieprzewidywalne takie ruchome jak przepmieszczam sie z miejsca na miejsce.
OdpowiedzUsuńNie wyobrazam sobie urlopu typu, siedzenia w jednym miejscu.
Ja też tak kiedyś wolałam. Jednak ciągłe rozpakowanie się i pakowanie, gdy byłam pod namiotem było nie było miłe i zajmowało sporo czasu. Teraz wolę mieć jedno lub dwa stałe miejsca i z nich jeździć do ciekawych miejsc.
UsuńJa urzadzilam sie w ten sposob, ze zabieram ze soba meza ktory wszystko za mnie robi:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJa tego też nie robiłam sama, mimo wszystko mam już dość porannego pakowania i wieczornego rozpakowywania. Ponadto to już nie te lata i nie tyle sił. Jeździłam tak ok. 25 lat i mam już dość własnego namiotu.
UsuńAtaner czytając Twój blog wiadomo że Twe wakacje są aktywne :)
OdpowiedzUsuńWitam wszystkie Blogowiczki i Ciebie Gigo gospodynię wieczoru,temat urlopu i wolnego czasu to przyjemny temat.Jako młodzi ludzie z małymi dziećmi każdy urlop spędzaliśmy pod namiotami na Mazurach.Jeździliśmy w
OdpowiedzUsuńpięć czasami cztery rodziny, rozbijaliśmy się w wchłaniała nas głusza i brak cywilizacji.
Nie zamieniłabym tych chwil na luksusy i wyjazdy za granicę.Teraz patrze na to inaczej nie umiałabym odnaleźć się w tych warunkach. Sprawdza się stara maksyma " Każdy wiek ma swoje prawa"
Znam takie wyjazdy, ale były one na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim i moje dzieci do teraz je miło wspominają.
UsuńMnie na Afrykę czy Australię też nie stać , ale marzenia są w darmowym pakiecie więc marzę nadal ...co więcej jak by mi przyszło w końcu do Afryki pojechać i zobaczyłabym listę tego na co trzeba się szczepić ..to nie wiem czy :)
OdpowiedzUsuńTo ja jestem okropną realistką, bo nie lubię marzyć o czymś, co nie ma szans spełniena :(
UsuńA może ktoś ma ochotę na kieliszeczek pigwówki lub wiśniówki :))))
OdpowiedzUsuńJa poprosze jedno i drugie, bo spozniona jestem:)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :))
UsuńJa również, znam pigwówkę jest smaczna, sama robię
OdpowiedzUsuńNo to spóbuj mojej :)
UsuńCzy ktoś z Was zna głusze Mazur i Warmii?
OdpowiedzUsuńBywałam tam, ale nie na dłuższy czas, tylko zobaczyć ciekawe miejsca. Głusze miałam na pojezierzu o którym pisałam :)
UsuńWstyd się przyznać ale na Mazurach nigdy nie byłam , Gigo a lody masz ? jak nie to herbatkę proszę :)
OdpowiedzUsuńLodów brak :(, a herbatkę proszę bardzo :)
Usuńdzięki :)
UsuńKoniecznie musisz je zobaczyć ale tak od podszewki
OdpowiedzUsuńJa Mazur nie znam zbyt dobrze, chociaz bylam kilkukrotnie. Na pewno jest tam jeszcze wiele takich miejsc gdzie mozna odpoczac z dala od ludzi.
OdpowiedzUsuńJa lepiej znam Pomorze, okolice Drawska. Jak tam jest cuuudnie!
OdpowiedzUsuńW tamtych okolicach to znam Kaszuby.
UsuńWszystko pięknie tylko tam sama woda , pływanie odpada , łódki również ...
OdpowiedzUsuńUwielbiam plywac! Na lodkach tez moge, dlaczego nie? Gorzej z zaglowkami, za duzo na nich sznurkow. Wole wlasny naped obiektow plywajacych.
OdpowiedzUsuńNa Maury mam bardzo daleko, ale Wszystkie lubuskie jeziora mam obskoczone.
OdpowiedzUsuńA może którejś blogownicy jabłkowego piwka?
Ja podobnie jak Ilona uwielbiam marzyć, i także o Afryce...i o tym co bym zrobiła jakbym trafiła 6 w lotka (a nie gram).
A ja nie wyobrażam sobie lata bez jednej rzeczy...mogę nie jechać nigdzie, nie wypoczywać, siedzieć w swoim betonowym pudełeczku, ale Woodstocku nie ominę:)
Lubuskie jeziora też znam, mam kuzynkę, która mieszka nad Jeziorem Zbąszyńskim. Od niej robiliśmy wypady na inne jeziora.
UsuńChętnie spróbuję jabłkowego piwka :)
Piekna ta nasza Polska jest, prawda. Mamy gory, jeziora, morze, i zeby to wszystko zobaczyc i poznac tak od podszewki to zycia braknie, a raczej wakacji.
OdpowiedzUsuńDokładnie, a każda z nas mieszka w innym rejonie...U mnie jezior na każdym kroku, inna ma dosyć gór, ale nad morze daleko...dla mnie Mazury to drugi koniec Polski...
OdpowiedzUsuńGohaa, wszystko tylko nie piwo, sorrry:))
OdpowiedzUsuńTo tak ja dla mnie wszelkie whiskey...nie nadają się do spożycia:D
OdpowiedzUsuńGohaa ma rację każda z nas ma swoje dobro , ja mam cały urok śląska ...., choć zalew w pobliżu i lasy to jednak ....śląsk , a i największą bombę po zakładach chemicznych mam pod nosem , więc wyjazd tak jak ten dzisiejszy jest konieczny ..
OdpowiedzUsuńZgadza się, dał nam ten Śląsk takie "uroki" :(
UsuńA ja lubie, chciaz mowia, ze bimbrem zalatuje:)
OdpowiedzUsuńJa lubie miejsca takie z dala od ludzi, nie lubie miejsc typowo turystycznch.
OdpowiedzUsuńPo prostu strasznie sie mecze.
Miejsc typowo turystycznych też nie lubię, ale od ludzi nie uciekam .
UsuńAtaner, mi zmywaczem do paznokci...i jeszcze tequila jakaś taka jakbym wąchała rozpuszczalnik:D ale miało być o wakacjach...
OdpowiedzUsuńIlona na śląsku nigdy nie byłam...
Ja też uwielbiam odludzia , macie jakieś namiary na takie miejsca ?
OdpowiedzUsuńPrzyjedz do mnie:)
UsuńJak by było to możliwe ....
UsuńJasne, ze o wakacjach. Jesli mialybyscie wybor: wakacje w Polsce czy za granica, to na co byscie stawialy.
OdpowiedzUsuńTeraz wybralabym zagranice, bo w Polsce jest tak niebezpiecznie.
OdpowiedzUsuńDzisiaj w Lodzi zakluto nozem 20-latka, bo stanal w obronie dziewczyny udrrzonej przez chuliganow. Na Piotrkowskiej, glownej ulicy Lodzi.
A ja bym wybrała Polskę, mała podróżowałam jak byłam dzieckiem nie widziałam wiele... w myśl powiedzonka"cudze chwalicie, swego nie znacie" ja zaczynam od Polski.
OdpowiedzUsuńJa też zagraniczny wyjazd ...tylko gorzej z językiem
OdpowiedzUsuńDuzo gadac nie musisz, a zawsze jest pod reka jakis pilot wycieszki.
UsuńOoooo..witajcie drogie siostry..jak dobrze, że zastałam ..:)
OdpowiedzUsuńAle takie zorganizowane wycieczki mnie nie kręcą w tym problem ..
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię zorganozowanych wycieczek i nie jeżdże na takie. Języka troszkę warto znać, ale przecież jeszcze są ręce, kktórymi w rozmowie można sobie pomóc :)))
UsuńDziewczyny musze Was opuscic na chwilke, u mnie pora obiadu.
OdpowiedzUsuńAtaner miał być suchy prowiant :)
UsuńTak, ale chlopow moich musze nakarmic:)
UsuńNa krótkie wyjazdy wybieram Polskę, na dłuższe zagranicę.
OdpowiedzUsuńNa wakacje polecam Krym :)..piękny jest....ale sama będę w domu siedzieć...bo mi się robota szykuje :(
OdpowiedzUsuńTam mnie jeszcze nie poniosło, ale wiem, że jest świetnie .
UsuńWitaj Beatko, moje wakacje w tym roku też domowe...
OdpowiedzUsuńNo właśnie...pozostaną wspomnienia :), ale naprawdę Krym polecam, piękne widoki, zaklepana pogoda..i ludzie przecudowni....i z żadnym biurem, tam kwaterę łątwo złapać
OdpowiedzUsuńTo Beatko musisz nam ten Krym przybliżyć co i jak ....
OdpowiedzUsuń:)...Polecam zdecydowanie miejscowość Foroz..a to dlatego, że sama byłam tam 3 razy ;)..jako bazę...leży między Jałtą i Sewastopolem...całe wybrzeże jest kamieniste, więc trochę trudno plażować ;) ale miejsc do zwiedzania nie zliczę....
OdpowiedzUsuńJa nie należę do plażujących...chociaż piachem w oczy nie sypie:) A zwiedzanie kocham:)
OdpowiedzUsuńNo to idealne miejsce ;)...do zwiedzania polecam...tam wszystko jest do zwiedzania ;) i podziwiania widoki zapierają dech w piersiach....Skaliste góry, stromo "schodzą" do morza...W samym Foroz jest przepiękna cerkiew, który wznosi się na zboczu skalistej góry, nad miejscowością, ....Bkczysaraj, to miejscowość , w której znajduje się pałac z haremem...przepiękny.....matko tam jest tyle do zwiedzania, każda miejscowość, każda wioska między Jałtą a Sewastopolem, to jest miejsce godne zobaczenia...sama Jałta, to kilka dni zwiedzania :)
OdpowiedzUsuńI ceny nie wystraszają....przyznam, że byłam tam jakieś 3 lata temu...więc nie jestem pewna jak to cenowo dzisiaj wygląda...ale wtedy, to były naprawdę niewielkie pieniądze....jedno, to chyba najlepiej samochodem własnym, żeby móc zjeździć całe wybrzeże...ale WARTO!!! moim skromnym zdaniem :)
OdpowiedzUsuńW każdej miejscowości można wynająć kwaterę..stoją z tabliczkami..no i język nie stanowi dla nas większej przeszkody..;)a wynajmują całe mieszkania, z klimatyzacją można trafić...jak ja byłam koszt mieszkania 2 pokojowego z kuchnią, to było ok 30 dol za dobę...nie interesowało nikogo ile osób..więc warto też większą grupą się wybrać..chociaż można się targować :)..ale jak to jest dzisiaj, to nie wiem, ponoć podrożało...
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś tam trafię, chciałabym :)
UsuńŻyczę Ci tego...:)..Ja najchętniej przeprowadziłabym się tam, choćby jutro
UsuńHej jest jeszcze ktoś, jakaś naleweczka dla spóznionych :)
OdpowiedzUsuńPigwówka, czy wiśniówka, a może obie :)
UsuńJa poproszę ....wszystko jedno jaka naleweczka ;)...
UsuńProszę bardzo pigwówkę :)
UsuńMniam..pigwówka jest dobraaaaaa........
UsuńGigo, dziekuje za milo spedzony wieczor. Maz wyciaga mnie na spacer, wiec zegnam sie z Wami dziewczyny.
OdpowiedzUsuńDo nastepnego:)
Miłego spaceru i dzięki, że byłaś z nami :)
OdpowiedzUsuńpigwówke poproszę :)
OdpowiedzUsuńpProsze bardzo :)
UsuńJa także dziękuję, za mile spędzony wieczór, wspaniale było poznać nowe osoby:)
OdpowiedzUsuńDo następnego sabatu:)
Dobranoc i dziękuję rówież za mile spędzony czas.
Usuńmy urlop tez spędzalismy zawsze na własne konto, żadnych hoteli, namiot i w nieznane, z małymi dziecmi i psem :)
OdpowiedzUsuńGdybym teraz miała to wszystko zapakować do poloneza to chyba bym umarła a tego nie dokonała :)
:)..w maluchu, dwoje dzieci, dwoje dorosłych...na dachu "drugi maluch" w formie bagażu..jakaś masakra..a jednak się jeździło i się dawało radę :)
UsuńJa też jeździłam z dziećmi pod namiot i to przez wiele lat maluchem. Teraz już dzieci jeżdżą same, a my z przyjaciółmi do domków na campingach, nie do hoteli.
UsuńOstatnio zakochaliśmy się w okolicach Dolnego śląska, znależlismy tam gospodarstwo agroturytstyczne jako bazę wypadową. Cudowni gospodarze i wszędzie blisko,
OdpowiedzUsuńAle są to wypady tylko wtedy gdy jest ktoś w domu i przypilnuje wszystkiego, ale w sumie mamy wszystko pod nosem. Las, rzeka, jeziora blisko. Czego szukać :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOj Beato masz rację, teraz to byłoby niemożliwe :)
OdpowiedzUsuńChyba z wiekiem szukamy wygód,
OdpowiedzUsuńMoże nie całkowitych wygód, ale z pewnością wiekszych od tych sprzed lat.
UsuńTo też...ale moje dzieci twierdzą, że taki wyjazd to niemożliwe...i sie pukaja w głowę , że nam się chciało
UsuńJak sobie przypomnę...zapas pieluch jednorazowych (tylko na wyjazd, bo na co dzień tetrowe były)...zapas kaszek o smaku malinowym, bananowym, zapas mleka w proszku...matko...po drodze od babci 30 jajek...bo przecież wszystko trzeba było targać ze sobą
OdpowiedzUsuńJa z pieluchami nie jeździłam, bo pierwszy raz byliśmy pod namiotem, gdy córka młodsza od syna, miała 3 lata.
UsuńNo moje dzieci były "pieluchowe" ;), ale mieliśmy kwatery, nie namiot
UsuńWspaniałe, że z takimi maluchami byłaś już na wakacjach.
UsuńMy już też bez pieluch ale tak 2 i 3 lata miały. I te ilości ciuszków na zmianę.
OdpowiedzUsuńMasz rację Gigo, nie wygód w pełnym tego słowa znaczeniu ... tylko namiot poszedł w zapomnienie :)
Ja ze swoim namiotem już nie jeżdżę, ale pod postawiony już duży namiot z pełnym wyposażeniem kuchni , tak. Jest tak na campingach Eurocampu.
UsuńGigo..naleweczka genialna :)...ale pewnie padasz na twarz..tyle gości się tu przewinęło....dobranoc kochana, było bardzo miło :)
OdpowiedzUsuńCieszę sie, że naleweczka i dobranoc.
UsuńAle teraz na pole namiotowe bym nie pojechała bo się boję, 27 lat temu sami byliśmy nad jeziorem i było spokojnie. Teraz bym nawet o tym nie pomyslała
OdpowiedzUsuńNa dzikie pole namiotowe teraz bym też już nie pojechała.
UsuńGigi i ja się pożegnam, wpadłam tak póżno ale wszystko przeczytałam :), dobrej nocy życzę :)
OdpowiedzUsuńMiło, że wpadłaś chociaz na chwilę. Dobranoc.
OdpowiedzUsuńJessuuuuuuuuuuuu, ale wstyd! Lezalam sobie pod kocykiem i tak zawziecie dyskutowalam, ze mi powieki opadly i zasnelo mi sie w gosciach. Zmogly mnie te pyszne nalewki, bo nie jestem przyzwyczajona do alkoholu.
OdpowiedzUsuńNawet nie powiedzialam dobranoc, co za brak taktu z mojej strony.
Albo lapie mnie juz zmeczenie wiosenne, albo nie wiem sama, co.
Wybaczcie!
Myślę, że Ci wybaczymy :))))))))))))))))))))))))))
UsuńDołączam dzisiaj, ale...
OdpowiedzUsuńTeż się chcę pochwalić. W tym roku wybieram się do Hiszpanii - kierunek Andaluzja. Oszczędzam na tę wyprawę co miesiąc i mam nadzieję,że uzbieram.
Bedzie co czytac u Ciebie na blogu!
UsuńNO TAKI fantastyczny temat, a Ja nie mogłam zajrzec...buuu..;( Ja z Panem Sznupkiem juz pod koniec kwietnia uciekamy do Afryki zwiedzać Marakesz..:) Ja mogłabym być w wiecznej podrózy i na niekonczącym się urlopie:) Pozdrawiam Kobitki bardzo mocno!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń