Wierzę, człowiek jest istotą społeczną i zawsze sobie te więzi jakoś układa - przyjaźń wirtualna to po prostu inny wymiar tych społecznych relacji - adaptacja do nowej rzeczywistości.
Czy jest mniej prawdziwa? To zależy tylko od nas samych - czy próbujemy być kimś innym niż jesteśmy. Na dłuższą metę nie da się udawać.
Ma jedną zaletę - poznajemy się od strony intelektualnej, nie ogranicza nas bariera pierwszego wrażenia wizualnego, nie interesuje nas czy ktoś ma krzywy nos, czy 5 kilo nadwagi, a to co ma do powiedzenia :)
Ok. Wiec ja zaproponowalam temat; "CZY WIERZYMY W PRZYJAZN, ZNAJOMOSC WIRTUALNA, BLOGOWA". Ja wierze! Dzieki temu, ze pisze blog od ponad trzech lat poznalam wiele fantastycznych ludzi. O roznych zainteresowaniach, ciekawych osobowosciach.
aaa, nie nadużywam słowa przyjaźń, wychowały mnie zbyt "ambitne" książki i trudno nawet bliską znajomość nazwać przyjaźnią, nawet w realu, ale emocje są prawdziwe - tak samo się przeżywa cudze radości i smuteczki.
Jestem zbyt krótko w blogowym,abym mogła mówić o przyjaźni, ale na pewno mam, tu kilka bliskich mi osób. Mam nadzieję, że zostanę tu na dłużej i znajomości się zacieśnią. Miałam kiedyś "przyjaciółkę" na forum o kotach, które tworzyłyśmy razem, jednak tak jakoś się stało, że się rozpadło. Dziewczyna nie miała życia poza wirtualnym, nie rozumiała, że ja mam i nie mogę poświęcać jej tyle czasu ile by chciała...
Jaskolko, poniewz mieszkam w USA, to niestety nie jestem w stanie przynajmniej w chwili obecnej spotkac sie z tymi ludzmi. Jak bede w Polsce spotkam sie z nimi na 100% Prowadzimy jednak ze soba korespondencje, rozmawiamy przez skypa.
Mam propozycję, by unikać odpowiadania na poszczególne komentarze - lepiej jeden pod drugim, bo i tak trzeba odświeżać często, a jeszcze się cofać i patrzeć, czy coś dopisane gdzieś, to łatwo się pogubić i przeoczyć w bardziej rozwiniętej rozmowie :)
Ja nawet na znajomości netowej okropnie się sparzyłam. Tutaj jestem teraz ostrożna. Na razie poznaję same fajne osoby i czuję się w miarę z nimi bezpiecznie. Jednak pozostała we mnie nieufność.
Jaskółko - bo ludzie są tacy sami i tu i tu :) I jeśli coś siedzi niedobrego, to w końcu wyjdzie... Czy można tego uniknąć? W realu też się nie da tak od razu ocenić człowieka. Czasem przez wiele lat można z kimś żyć, nawet w związku i się w końcu zawieść...
No właśnie, w realu też ograniczyłam znajomości. Nie jestem dzikusem, ale nie mam jakoś ochoty na siłę być z kimś, kogo ledwo zaczęłam tolerować ze względu na jego zachowanie paskudne w stosunku do mnie. Na blogach jest to łatwiejsze. Pozornie, bo bariera nieznanego ciągle istnieje
Beato - obecnie chyba trudniej w realu - trudniej spotkać kogoś, a raczej znaleźć sytuację, która pozwoli poznać tego kogoś na tyle, by zadzieżgnąć jakieś głębsze więzi - moze dlatego najsilniejsze są te szkolne i studenckie przyjaźnie, bo pracownicze już niekoniecznie.
Acz wirtualna jest pod jednym względem traktowana mniej poważnie - zauważyłam, że jak bloger chce zniknąć, to potrafi to zrobić bez żadnej refleksji, że komuś może go brakować, że ktoś się przywiązał do rozmów, do obecności. Bywa, że znikają bez pożegnania lub nawet z, ale bez najmniejszego utrzymania czasem nawet kilkuletnich kontaktów.
A tu jesteście,Witajcie jeszcze raz,bo mi się zostało taaam. Nie wiem, czy można mówić o przyjaźni wirtualnej,bo jestem w tej rzeczywistości od niedawna.Uczę się tego blogowego życia,dzieląc swój czas z innymi.
Jest mi po drodze do myślenia Baby , którą wolałabym nazywać gołębicą , tu przyciąga nas magia słów , poznajemy się jakiś sposób bywając u siebie na blogach
Z drugiej strony w realu mówisz o sobie wiele, resztę dopowie sobie ta osoba, bo zna ciebie, rodzinę, relacje. Tu trudno się nazbyt otworzyć, bo nie wiesz, czy ktoś tego nie obróci przeciwko tobie.
Ilono- jakby co, to na awku jest łabędzica :D Godło gminne w innym wydaniu ;) Baba jestem i nie krępuj się - to dzięki blogowiczkom polubiłam sama swój nick :)
Jaskolko domyslam sie, ze spotkalo cie wielkie rozczarowanie i zawiodlas sie na kims komu zaufalas. Nie dziwie sie, ze jestes ostrozna. Kazda z nas bedac w Twojej sytuacji postepowalaby dokladnie tak samo.
A ja chyba mam szczęście do ludzi. Jakoś nie mam obaw,że spotka mnie coś niedobrego czy w realu czy w wirtualnym świecie. Drzwi mojego domu są zawsze otwarte i sporo osób z wirtualnego światka przy okazji wizyty na Kaszubach odwiedziło mnie. Część z tych znajomości przekształciła się w przyjaźń.
Ja będąc w tym świecie ok kilku miesięcy, nie spotkałam się ze złymi ludźmi, którzy źle by mi życzyli. Ja jestem osobą, która sparzyła się bardzo wiele razy ufając nieodpowiednim ludziom. Teraz raczej nie jestem skłonna do zawierania przyjaźni. A poza tym jestem straszną domatorką, nie lubię wychodzić i się spotykać...w internecie jest mi się łatwiej i nie oszukując wygodniej socjalizować. I nikt nie wchodzi z butami tam gdzie bym sobie nie życzyła, mogę pokazać tylko to co chcę o sobie. Bardzo mi to pasuje.
No tak, pewnych rzeczy nie da się tak szybko z siebie wyrzucić:)Ale powoli, powoli.... nabieram więcej zaufania i odwagi.:)))W dobre znajomości netowe wierzę.
Jaskółko - to prawda - nie podpisuję się nazwiskiem od dłuższego czasu, a i tak nie wiem, czy ktoś nie skojarzy jakichś faktów i nie pozbiera informacji o mnie i nie odbije w krzywym zwierciadle...
Z drugiej strony - ostatnio bardziej pożałowałam, że otworzyłam się w realu. A potem też się źle skończyło. Bo w realu nie wyciągniesz wtyczki, musisz nadal się mijać z kimś :)
Jestem pewna,że każda z nas pozostaje w rezerwie do innych.Wybaczcie tak już mam,najpierw słucham ,a potem powoli nabieram rozpędu.Ja w realu jak i w wirtualu zanim komuś zaufam muszę go poznać troszkę lepiej.Co do tego skłania,właśnie ta anonimowość,ta niepewność,może strach przed wykorzystaniem.
Ja tak jak pisalam wczesniej, nie spotkalam sie w realu poniewaz mieszkam w USA. Mam znajomych na calym swiecie, Francja, Hiszpania, Wlochy i dlugo by wymieniac. Wydaje mi sie jednak, ze skoro mozemy gadac ze soba przez telefon, czy skypa przez wiele godzin non-stop, to cos znaczy.
Wiecie co te okienko w którym dziś jesteśmy powstało dla tego że bardzo chciałam mieć miejsce aby móc wirtualnie poznać różne kobiety , które mogły by tu choć raz w tygodniu spotkać się wirtualnie , porozmawiać co czynimy na fajne ciekawe tematy i te mniej ciekawe . Każda z nas po części będąc tu szuka swoich bratnich dusz , i mam nadzieję że przyjdzie czas że i my się lepiej poznamy :)
Ja właściwie spotykam się, ale to chyba się nie liczy,bo osoba która zaciągnęła mnie na bloga to moja znajoma ,więc nie wiem jak to potraktować. Jedno jest pewne to osoba mocno stąpająca po ziemi i zawsze dobrze mi radzi i ostrzega.
Wybaczcie, że taka zdyszana jestem, ale ledwo doleciałam, Dużo [racy dziś miałam. Czy wirtualna znajomość przerodzi się w przyjaźń od nas samych zależy. ja w każdym razie baaaardzo się cieszę z poznania tylu ciekawych osób, bo w pewnym wieku, czi też na pewnym etapie życia mamy coraz mniej okazji do zawierania znajomości, a tym bardziej przyjaźni, czego bardzo bym sobie i Wam życzyła,
A ja wam powiem, że na razie to nawet telefonicznie nie chcę rozmawiać. Wtedy też dużo rozmawiałyśmy i co? Kompletnie nie spodziewałam się takiego przyjęcia w realu. Rozmowa telefoniczna również może zwieść. Ale wiem, że są osoby, które spotykają się i zawiązują przyjaźń już w realnym świecie.
Nie ma recepty na milosc, przyjazn. Nawet na katar, bo uzywajac przeroznych zakraplaczy i tak trwa tydzien. Warto jednak probowac, nie mozna zamykac sie we wlasnej skorupie.
Ale posiadanie bloga jest już jakimś byciem...Mnie ostatnio dużo, bo jestem chora i przerwę mam w pracy i miesiąc czasu w domu siedzę, przychodzi praca, cieplejsze dni...już nie mam tyle czasu na internet i wtedy tylko bywam;)
A odczuwacie czasem takie wypalenie? Nie chce się już w danym momencie komentować, tylko się czyta, zatapia w myślach i zamyka strony? Blogosfera to taka trochę pułapka czasowa - chciałby się mieć jak najwięcej czytaczy, z drugiej strony jest cała masa niezwykle ciekawych blogów i w którymś momencie przestaje się to ogarniać, a nie wiadomo z czego zrezygnować... A z czegoś trzeba, bo przecież nadal życie realne ma swoje prawa :D A każdy blogowy znajomy i tak zauważa naszą nieobecność i zaczyna się zastanawiać co się stało...
Czy nie wydaje się Wam, że na jakimś etapie życia zaczynamy chodzić utartymi szlakami i trudno jest się z nich wyrwać? Ja na przykład znalazłam, w Ilonie tyle podobieństw do siebie i zbieżności życiowo rodzinnych i chętnie bym nie raz z nią przysiadła przy kawie (trochę daleko do siebie mamy) i pogadała o wszystkim, ale ciągle nie potrafię się zdobyć na wyrwanie z codziennej rutyny, ciągle odkładam telefon, bo jeszcze to i tamto. Albo sobie myślę - co tam jej głowę zawracać, sama ma dużo na głowie. ech, starzejemy się i same sobie komplikujemy rzeczy zwykłe...
Wiecie co dziewczyny, a moze zle zaczelysmy ten temat. Moze powinnysmy zaczac od tego czy szukamy znajomosci wirtualnej. No wiec, nie. Ja nie szukam, jednak jesli poznam kogos z kim odbieram na tak zwanych tych samych falach, to jest bradzo mile i fajne. I jesli ta znajomosc przeradza sie w forme blizszej zazylosci to tym bardziej jest mi milo.
A ja mam sporo znajomych w sieci, speców od medycyny niekonwencjonalnej, poetów czy miłośników kotów. Nie łatwo by mi było znaleźć ich w realu bo to zainteresowania nie za typowe.
Witajcie! A ja jako osoba z natury leniwa wolę kontakty w sieci od tych w realu bo nie muszę nigdzie wychodzić, nie muszę się stroić i pucować mieszkania a porozmawiać szczerze można i to w jakim komforcie z laptopem na kolanach leżąc na kanapie...
Witajcie Zupełnie zapomniałam, że dzisiaj sobota :( Aby powiedzieć, że ktoś jest moją przyjaciółką w realu czy w necie to musi dużo czasu minąć. Już kilka razy sparzyłam się bo wierzę ludziom, zawsze ich staram się wytłumaczyć i to potem odbija się na mnie. oczywiście negatywnie
U mnie też nie ma łysego:( Babo- czy warto mieć jak najwięcej czytaczy...mi zależy na tych osobach, które, komentują, rozmawiają i faktycznie czekają na kolejne posty...
Agato- to samo powiedziałam wcześniej-kontakty wirtualne są dla mnie bardzo...wygodne:) Wy tu herbatę z rumem polewacie, a ja nad rumiankiem?! O wy wiedźmy:D
Net, to taka trochę droga na skróty. Bo właściwie nie wymaga od nas żadnego wysiłku ;)Chociaż jakiejś odwagi jednak tak, bo można być samemu anonimowym...ale też wystawiamy się na ocenę osób anonimowych
Pierwszy blog założyłam, bo chciałam się na kompie nauczyć tworzyć, strony. Wyszło i zaczęłam pisać. Drugiego założyłam, bo potrzebowałam miejsca do wyrzucania z siebie emocji. Nie liczyłam na znajomości, bo już byłam po tych feralnych. Ale stało się inaczej. I w sumie jest dobrze:)
Gosia - zgadza się - tylko patrząc na tę popularną zasadę wzajemności - sporo osób się tak własnie zapętla... Jak czytam, że komuś się limit obserwowanych skończył - to się za głowę gotowam łapać :))
Niewiele jest blogów takich jak ten,gdzie można pogadać w większej ilości osób - tak naprawdę pogadać, bez żadnych tam - zajrzysz do mnie? Nawet tych nie wypowiedzianych głośno ;)
Napiszę tak wierzę w przyjaźń wirtualną ,zbyt długo żyłam pełnią obaw , że to czy tamto , też uważam jak Ataner że mam nosa do ludzi , i nawet jak się sparzę to co ? czas zbyt szybko leci , i jak kogoś bym szczerze polubiła to dlaczego nie dać szansy , aby rozkwitła jakakolwiek przyjaźń nawet jeśli by została tylko wirtualną ?
Dziewczyny, internet to niesamowite ustrojsto, ktore daje nam wiele mozliwosci. Bozeee! Jak fajnie, ze mamy taka mozliwosc zyc w takich czasach. Mozemy podrozowac wirtualnie w najbardziej odlegle zakatki swiata. Poznawac ciekawych ludzi, kurcze! zauwazcie ile ludzi poznaje sie przez portale randkowe i sa szczesliwi. Wiec mysle, ze mozna poznac rowniez wiele przyjaznych dusz:)
Ilonko, ja jak się sparzę to już nigdy nie jest to samo co było, jak się zawiodę to są kontakty ale takie prawie służbowe, jak muszą być bo jak nie to żegnam ...
Cenię sobie znajomość z osobami, które do mnie zaglądają (w realu lub necie), pamiętają, skomentują, zapytają jak się czuje, pocieszą, poradzą. I tu chyba nie ma to takiego znaczenia, czy to znajomość wirtualna, czy realna.
Szczerze to nawet nie wiem, czy jeszcze mam ochotę próbować i potem się sparzyć. Długo zostaje we mnie taka porażka. Potem jakieś obwiniania, pretensje, itp. Po co fundować sobie takie emocje?
Babo, napisalas bardzo fajna rzecz. Nie znosze blogow gdzie pisza ja bylam u ciebie to ty wejdz do mnie. Dla mnie to jakas zenada! Odwiedzam blogi ktore lubie i nie znosze przymusow. Pisalam o tym juz wczesniej, odwiedzam blogi gdzie zostawiam komentarze i nie zadam rewizyty.
Można się zaprzyjaźnić wirtualnie, ale jak ktoś już tu wcześniej powiedział musi być nam w pewnym sensie po drodze. Jakieś wspólne tematy... Ja darzę zaufaniem wszystkich, chyba że ktoś już naprawdę mi zalezie za skórę. Zaglądam do blogów , które interesują mnie tematem z różnych względów. I tam też komentuję. Nie lubię pisać długich komentarzy. Tutaj to wyjątek :-)))
Mam nadzieję, że nie myślicie,że tu tylko czytam,ale mój net jest baaardzo wolny,co odświeżę to jestem daleko w tyle,a i moje zdolności pisarskie są powolne:)
Jasna8- podobnie jak Ty nie lubię zostawiać bardzo długich komentarzy, jednak zawsze się staram coś na temat skomentować, tam gdzie coś mnie zainteresuje. Ale komentarze typu "obserwujemy?" ja wywalam...co co mi tak obserwator, który nie czyta tylko komentuje tytuł, albo dwie pierwsze linijki posta.
A odpowiadając na pytanie dodatkowe - od znajomości wirtualnej oczekuję wspólnej pasji, albo poglądów, albo przeciwnych, ale rozwijających moje, czegoś, czego mogę się nauczyć od tego kogoś, a czasem może coś dać.
W necie można nieco ukierunkować poznawanie ludzi wybierając odpowiednie tematyczne miejsca. W realu... Niby też, jeśli chodzi o ludzi spotkanych w jakichś klubach na przykład, ale normalnie spotkanego człowieka trzeba poznać i na ogół akceptować po prostu dlatego, że jest w pobliżu. I albo się odnajdzie wspólny język, albo nie, ale nie ma tej wstępnej selekcji, jaką można przeprowadzić w necie. Nie wiem na ile zrozumiale to piszę :)
Może przykład taki, że nie wchodzę na strony związane z polityką, ani sportem, za to np. na blogi matek lub rękodzielnicze i w taki sposób nawiązuję nić porozumienia, a gdy poznaję nowego współpracownika lub sąsiada - nie wiem, czy jest zapalonym futbolistą, czy namiętnie czyta książki :)
A możecie minie uświadomić ...z jakiego powodu ludzie tak się "dopominają" o "obserwowanie" swoich blogów? bo czasami odnoszę wrażenie, że to jest najważniejsze w blogowaniu ;)
Gabrysiu , ten telefon niech kiedyś zadzwoni , a i myślę że pewnego dnia spotkamy się na kawce w kurnej chacie , a na drogę zaopatrzę Cię w swojskie jajka lub żywy inwentarz do Twej przyszłej hodowli :)
a czy zdarzyło się której z Was, że kwitła przyjażń blogowa a w realu np. nie mogłyście się dogadać bo inne religia czy orientacja polityczna ... jestem ciekawa
Kurcze, a nie chciałam, żeby to tak było odebrane. no niestety, i w realu i w necie dostałam po uszach. W realu tragicznie i teraz echo gra.... gra...gra....:)W każdym razie staram się... jak się mówi? tchać optymizmem? Dychać ... być optymistyczna:)O:)
Beato, myślę że liczba obserwatorów jest jakimś wyznacznikiem tego, czy to co piszemy jest ciekawe, czy warto.
Ale trochę bez sensu jest taki pogląd, bo blogi są na różnych platformach i można mieć całą masę znajomych na wordpressie czy onecie, czy wirtualnej i oni nie zaznaczą w ten sposób swej sympatii :)
P.S. Liczby liczą się też w przypadku zarabiania na reklamach albo przy negocjowaniu zniżek typu: napiszę pochwałę, czy recenzję, za bonus, a mam tylu i tylu czytelników i warto rozważyć moją ofertę :D
Nawiązując do Ataner,mnie takie wypowiedzi też wydają się nie do końca szczere,ale naprawdę nie wiem, czy jak bym coś powiedziała prawdę ,czy nie zostanę napiętnowana za szczerość.Staram się nie pisać takich komentarzy,bo sama lubię szczerość w stosunku do tego, co myśli ktoś inny o tym co robię. Czy można sobie pozwolić być szczerą tak do końca? Zostaje tylko nie ocenianie drugiego,by się nie narazić.
Dziewczyny, kazds z nas pisze blog z roznych powodow. Dla mnie osobiscie nie jest wazna liczba obserwatorow (o co chodzi?), wazne sa same komentarze ( i tez nie liczba), ich tresc i podejscie komentujacego do tego co napisalam. Z tresci komentujacego mozna wyczytac wiele, czy zgodziecie sie ze mna?
Kochane Wiedźmy, jak Wy sobie radzicie z tym całym pisaniem - nim napiszę swoje i wyślę, to pojawiają się nowe wpisy, nim je przeczytam i coś napiszę ... ha ha ha. Ale podoba mi się ten bałagan. Ilonko = niech się wreszcie odważę ...
Owszem Mirko, mówimy. Niektóre blogi są bardzo czytelne. Ja też nie kryję się ze swoimi sympatiami politycznymi i światopoglądowymi. Jeżeli komuś to nie odpowiada, nie bywa u mnie.
Mirko - to na czym ja się nacięłam, to nie poglądy, a... wymóg komentowania własnie. Paradoksalne. Poznać kogoś w realu, a być zmuszonym do uczestnictwa w życiu blogowym...
Obserwatorzy mogą złudnie świadczyć o popularności a blogowicze którzy się wręcz dopominają o obserwatorów można porównać do srok. I dla mnie co już pisałam takie Candy to nic innego jak pozyskanie obserwatora.
ale ja sama zalogowałam się na kilku blogach jako obserwator, zaglądam ,bo blogi są ciekawe czytam ale brak czasu by zostawić komentarz. Uważacie, że to coś złego ?
Mirko to że zaglądasz to jest przecież gdzieś w statystykach odnotowane,oczywiście jak zalogujesz się wcześniej ,więc każdy właściciel może sprawdzić,kto go odwiedził. A ja cieszę się, że ludzie do mnie zaglądają,chociaż nie zostawiają po sobie śladu.Nawet jeśli przybyli przez przypadek ściągnięci tytułem blogu.
Dziewczyny u mnie dzisiaj dzien wloski. Wiec zapraszam na pizze i spaghetti (wczoraj nagotowalam caly gar), sosy do wyboru. I dobre wloskie winko tez sie znajdzie:)
Mirko mogę napisać tyle że z Panterką miałam parę rozmów telefonicznych średnio plus minus około godziny każda , i Ona jak i ja mamy na pewne sprawy odmienne poglądy na kilka spraw , ale to w niczym nam nie przeszkadza , jesteśmy duże dziewczynki , pozdrawiam Cię Panterko , mam nadzieję że nie będziesz na mnie zła :)
Ja mam doswidczenia netowo - realne z Klubem Miłośników Volvo-off. Najpierw mój mąż pisał ze wzgledów technicznych. Potem zawiązały się znajomości na forum, gdzie mozna było pisać o Marynie i jej przyległościach, a potem zaczęliśmy spotykać się w realu, Ludzie bywali tam różni, ale przez ponad dziesięć lat wyklarowały się prawdziwe przyjaźnie. Każdy w końcu znajduje bratnie dusze, a potem o nie dba. Faktem jest, że każdy przepuszcza przez własne sito i łowi własne perły i diamenty. Najważniejsze, że jest w czym wybierać, a całość towarzystwa stanowi grupę osób przyjaźnie nastawionych. I tak jest też już chyba z nami....
Ilono - tak. Choć ja robiłam dwa rodzaje candy - jedno na głównym blogu, bez żadnych wymogów, zadnego dodawania do obserwatorów, ot, szukałam sobie pretekstu do rozdania czegoś wśród znajomych - bo skoro nie było wymogów, nikt nie reklamował, to nikt obcy się nie zjawiał :)
A drugie - na pobocznym blogu, nastawionym na wyroby własnych łapek - zrobiłam takie dla obserwatorów - a nawet nie dla nich samych, a po to żeby może ktoś jeszcze do mnie dotarł, bo każde miłe słowo jest cenne, a wskazówki jeszcze cenniejsze i dalej się czegoś douczam. Wolę to, niż zostawianie linków i zaproszeń po blogach - kto chce, to zobaczy banerek i sam przyjdzie :) Oczywiście też "łowcy nagród", ale zawsze zostanie ktoś wartościowy - i na to liczę. I sama zdobędę przy okazji fajne adresy, gdzie też mogę coś podpatrzeć :D
Ataner- Pizza moje marzenie i danie ukochana na świecie, ale ostatnio zmuszona byłam przejść na lekkostrawną dietę...ale myślę że kawałeczek nie zaszkodzi coo??
Ilono-gdyby każdy miał podobne poglądy świat byłby nudny, fajnie czasem podyskutować z kimś o innym zdaniu, na poziomie oczywiście.
Uciekł mi komentarz za szybko. Warunkiem jest chyba jakaś szczerość i brak dwulicowości, fałszu, może i odwaga w mówieniu tego, co czujemy, co nas interesuje, czego nie lubimy i co nam się nie podoba. I tu się zaczynają schody. Bo nie każdy potrafi właściwie drugiego odczytać.
Co do mówienia o tym co się nie podoba... To nie takie łatwe - to można ostrożnie na żywo, w necie zaś trzeba się dobrze znać, by odróżnić konstruktywną, pozytywną krytykę od trollowania. By wziąć z tego naukę, a nie poczuć się zaatakowanym, nie zasmucić, zniechęcić...
No to komentarze się posypały :) Ja wierzę i to bardzo mam kilka dobrych koleżanek i jedna mogę nawet bardzo dobrą, czy to przyjaźń ?? raczej nie bo przecież przyjaciela można nazwać po paru latach a i tak nie raz się człowiek zawiedzie. Miałam kiedyś dobrą przyjaciółkę znamy się od liceum i mimo wszystko w jedna chwilę wszystko się rozpłynęło bo z przyjaźni przeszło na netową przyjaźń dziewczyna wyjechała do Anglii.HMmmm chociaż z przyjaźni internetowej między mną a moim mężem narodziła się miłość więc może coś co jest nieosiągalne wcale nie jest takie dalekie :D
No nie, mówimy o rozmowach na pewnym poziomie:) Można wiele powiedzieć tak, żeby nie zranić. Chodzi mi o tę przyzwoitą szczerość a nie miganie się, uniki.
Babo masz rację trzeba dobrze się znać , nawet w wirtualnym świecie , więc niekiedy lepiej powstrzymać paluchy aby coś nie napisać co mogłoby być opacznie zrozumiane..
Macie racje ale tez mamy możliwość dobrania sobie osoby z którą łączy nas pasja i tematy sypia się same a co innego w realu kiedy przechodzi się często rozczarowania.
Mimo wszystko... negatywne rzeczy wolę załatwiać na PW, jeśli mam taką możliwość :) Wówczas można nawet dochodzić sensu wypowiedzi trochę dłużej, ale skutecznie...
Moze z innej beczki:) Jak Wy, wyrabiacie sie czasowo, bo ja czasami tego wszystkiego nie ogarniam. Prowadze blog ktory mnie zajmuje, odwiedzam zaprzyjazniwone blogi i czasami padam na pysk:)
No i teraz dochodzimy do sedna. Jak to jest z tą przyjaźnią w necie, kiedy trzeba powstrzymać paluchy? W realu przyjaciele mówią sobie szczerze , czasem do bólu, żeby np.oczyścić atmosferę.
Witajcie dziewczyny,uważam,że przyjaźń czy blogowa czy w realu będzie kwitła jak jest sie prawdziwym i szczerym.Nie ważne jakie sa nasze poglądy czy zapatrywania.Liczą się ludzie, ich potrzeby ,stany emocjonalne i radości.Piszecie,ze czytacie blogi a nie komentujecie,moim zdaniem jeżeli decydujemy się odwiedzać kogoś i czytać jego pomysły czy inne sprawy go dotyczące to należy mu się nasza opinia.Dlatego nie ilość ale jakość.Przychodzimy do kogoś do domu to z nim dyskutujemy i wysłuchujemy.Rozpisałam się ale po przeczytaniu waszych wpisów musiałam to wszystko podsumowac w jednej odpowiedzi
Dobry wieczor szynownym Paniom. Widze, ze dyskusja w toku, kilka Pan nawet zdazylo sie pozegnac. Ja bylam w gosciach.
Nie wierze w blogowa przyjazn, w realu tez nie mam przyjaciol, sporo natomiast znajomych. Jestem nieufna, zamknieta w sobie i wirtual traktuje z ogromnym dystansem.
Ataner - to jest to co poruszyłam wcześniej - ja nie wyrabiam. Dokonuję wyborów, staram się nie zostawiać zdawkowych komentarzy lub powielających multum wczesniejszych cudzych wypowiedzi (chyba, że nie dam rady się powstrzymać :D ) i liczę na zrozumienie. Jak się okazuje - czasem mnie to liczenie zawodzi, ale większość rozumie, bo sama ma ograniczony czas.
I nie jest tu ważne, czy się pracuje poza domem, czy spędza cały czas w domu, ot, czasem nie ma siły.
Jaskółko - nie do końca chodzi o przyjaźń, widziałam szczere wypowiedzi, w które nieopatrznie wtrącali się inni czytelnicy nie znający stopnia zażyłości i intencji i robiło się "kongo", gdy stawały w "obronie uciśnionych" ;)
Piwonio zgadzam się z tobą, ale jednak czas nasz ogranicza i nie jestem w stanie zostawić śladu, i chyba lepiej wtedy wrzucić blogi w ulubione . Bo tyle jest ciekawych miejsc ...
Ja przyjazn traktuje bardzo powaznie i uwazam, ze trzeba lat, jesli nie dziesiecioleci, by moc kogos nazwac przyjacielem i samemu na ten zaszczyt zasluzyc.
Cześć królowo dżungli , w dodatku pesymistycznie do przyjaźni nastawiona , ja dziesięcioleci ani lat czekać nie będę , aby mieć przyjaciół , zwał jak zwał , bo się zestarzeję i skleroza mnie weźmie ...i co ? Mam intuicję , jak poznałam małżonka , to prawie od razu wiedziałam że to ten jedyny i już 22 lata jesteśmy razem , więc zdam się na los...
Podniosłabym tu kwestię "drugiej strony", czyli pisania komentarzy dłuższych niż notka :) Zauważyłam, że blogerzy się tłumaczą, przepraszają za rozpisanie się, a przecież to swiadczy o ich prawdziwym zainteresowaniu, stanowi o prawdziwych emocjach, o rzetelenej dyskusji...
No to dałaś temat:(((
OdpowiedzUsuńMogę dać od razu odpowiedź, ale wstrzymuje się jeszcze:)))
UsuńSama do siebie gadam?
UsuńWierzę, człowiek jest istotą społeczną i zawsze sobie te więzi jakoś układa - przyjaźń wirtualna to po prostu inny wymiar tych społecznych relacji - adaptacja do nowej rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńCzy jest mniej prawdziwa? To zależy tylko od nas samych - czy próbujemy być kimś innym niż jesteśmy. Na dłuższą metę nie da się udawać.
Ma jedną zaletę - poznajemy się od strony intelektualnej, nie ogranicza nas bariera pierwszego wrażenia wizualnego, nie interesuje nas czy ktoś ma krzywy nos, czy 5 kilo nadwagi, a to co ma do powiedzenia :)
Ok. Wiec ja zaproponowalam temat; "CZY WIERZYMY W PRZYJAZN, ZNAJOMOSC WIRTUALNA, BLOGOWA".
OdpowiedzUsuńJa wierze! Dzieki temu, ze pisze blog od ponad trzech lat poznalam wiele fantastycznych ludzi.
O roznych zainteresowaniach, ciekawych osobowosciach.
Ataner- poznać a przyjaźnić się?????
UsuńAAAAAA Wy się rozwinęłyście:)))
OdpowiedzUsuńO witajcie dziewczyny:)
OdpowiedzUsuńTeż się rozwiń Jaskółko :p
OdpowiedzUsuńaaa, nie nadużywam słowa przyjaźń, wychowały mnie zbyt "ambitne" książki i trudno nawet bliską znajomość nazwać przyjaźnią, nawet w realu, ale emocje są prawdziwe - tak samo się przeżywa cudze radości i smuteczki.
Jestem zbyt krótko w blogowym,abym mogła mówić o przyjaźni, ale na pewno mam, tu kilka bliskich mi osób. Mam nadzieję, że zostanę tu na dłużej i znajomości się zacieśnią. Miałam kiedyś "przyjaciółkę" na forum o kotach, które tworzyłyśmy razem, jednak tak jakoś się stało, że się rozpadło. Dziewczyna nie miała życia poza wirtualnym, nie rozumiała, że ja mam i nie mogę poświęcać jej tyle czasu ile by chciała...
OdpowiedzUsuńJaskolko, poniewz mieszkam w USA, to niestety nie jestem w stanie przynajmniej w chwili obecnej spotkac sie z tymi ludzmi. Jak bede w Polsce spotkam sie z nimi na 100%
OdpowiedzUsuńProwadzimy jednak ze soba korespondencje, rozmawiamy przez skypa.
Witaj Gosia :)
OdpowiedzUsuńMam propozycję, by unikać odpowiadania na poszczególne komentarze - lepiej jeden pod drugim, bo i tak trzeba odświeżać często, a jeszcze się cofać i patrzeć, czy coś dopisane gdzieś, to łatwo się pogubić i przeoczyć w bardziej rozwiniętej rozmowie :)
Ja nawet na znajomości netowej okropnie się sparzyłam. Tutaj jestem teraz ostrożna. Na razie poznaję same fajne osoby i czuję się w miarę z nimi bezpiecznie. Jednak pozostała we mnie nieufność.
OdpowiedzUsuńA czy łatwo jest o przyjaźń w realu?...zdaje mi się , że równie trudno zaufać komuś w rzeczywistym świecie jak i wirtualnym.
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie, ze to tak jak w realu. Jesli z kims mi nie po drodze, to nie ma znajomosci, nie ma przyjazni.
OdpowiedzUsuńJaskółko - bo ludzie są tacy sami i tu i tu :) I jeśli coś siedzi niedobrego, to w końcu wyjdzie...
OdpowiedzUsuńCzy można tego uniknąć?
W realu też się nie da tak od razu ocenić człowieka. Czasem przez wiele lat można z kimś żyć, nawet w związku i się w końcu zawieść...
Internet, to tylko inny sposób komunikacji, oszukiwać można, patrząc komuś prosto w oczy.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak wy dziewczyny, ja mam cos takiego, ze wyczuwam ludzi.
OdpowiedzUsuńMam tak zwanego nosa, ktory mnie jeszcze nie zawiodl.
No właśnie, w realu też ograniczyłam znajomości. Nie jestem dzikusem, ale nie mam jakoś ochoty na siłę być z kimś, kogo ledwo zaczęłam tolerować ze względu na jego zachowanie paskudne w stosunku do mnie. Na blogach jest to łatwiejsze. Pozornie, bo bariera nieznanego ciągle istnieje
OdpowiedzUsuńBeato - obecnie chyba trudniej w realu - trudniej spotkać kogoś, a raczej znaleźć sytuację, która pozwoli poznać tego kogoś na tyle, by zadzieżgnąć jakieś głębsze więzi - moze dlatego najsilniejsze są te szkolne i studenckie przyjaźnie, bo pracownicze już niekoniecznie.
OdpowiedzUsuńAcz wirtualna jest pod jednym względem traktowana mniej poważnie - zauważyłam, że jak bloger chce zniknąć, to potrafi to zrobić bez żadnej refleksji, że komuś może go brakować, że ktoś się przywiązał do rozmów, do obecności. Bywa, że znikają bez pożegnania lub nawet z, ale bez najmniejszego utrzymania czasem nawet kilkuletnich kontaktów.
A tu jesteście,Witajcie jeszcze raz,bo mi się zostało taaam.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy można mówić o przyjaźni wirtualnej,bo jestem w tej rzeczywistości od niedawna.Uczę się tego blogowego życia,dzieląc swój czas z innymi.
No tak, łatwiej....ale przyznam, że w rzeczywistym świecie, też takie sytuacje miewałam.
OdpowiedzUsuńJest mi po drodze do myślenia Baby , którą wolałabym nazywać gołębicą , tu przyciąga nas magia słów , poznajemy się jakiś sposób bywając u siebie na blogach
OdpowiedzUsuńWitaj AGRI1 :)
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony w realu mówisz o sobie wiele, resztę dopowie sobie ta osoba, bo zna ciebie, rodzinę, relacje. Tu trudno się nazbyt otworzyć, bo nie wiesz, czy ktoś tego nie obróci przeciwko tobie.
OdpowiedzUsuńIlono- jakby co, to na awku jest łabędzica :D Godło gminne w innym wydaniu ;) Baba jestem i nie krępuj się - to dzięki blogowiczkom polubiłam sama swój nick :)
OdpowiedzUsuńWiecie co, ja nie znosze chamstwa i obrazania na blogach, a i takie sytuacje mozna zaobserwowac.
OdpowiedzUsuńTakie blogi omijam i wycofuje sie rakiem.
:(..napisałam elaborat.i poszeeeeeedł w pi...du !!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJaskolko domyslam sie, ze spotkalo cie wielkie rozczarowanie i zawiodlas sie na kims komu zaufalas. Nie dziwie sie, ze jestes ostrozna. Kazda z nas bedac w Twojej sytuacji postepowalaby dokladnie tak samo.
OdpowiedzUsuńNo to ślepa jestem , ok jak wolisz Baba to się nie będę krępować :)
OdpowiedzUsuńA ja chyba mam szczęście do ludzi. Jakoś nie mam obaw,że spotka mnie coś niedobrego czy w realu czy w wirtualnym świecie. Drzwi mojego domu są zawsze otwarte i sporo osób z wirtualnego światka przy okazji wizyty na Kaszubach odwiedziło mnie. Część z tych znajomości przekształciła się w przyjaźń.
OdpowiedzUsuńJa będąc w tym świecie ok kilku miesięcy, nie spotkałam się ze złymi ludźmi, którzy źle by mi życzyli.
OdpowiedzUsuńJa jestem osobą, która sparzyła się bardzo wiele razy ufając nieodpowiednim ludziom. Teraz raczej nie jestem skłonna do zawierania przyjaźni.
A poza tym jestem straszną domatorką, nie lubię wychodzić i się spotykać...w internecie jest mi się łatwiej i nie oszukując wygodniej socjalizować. I nikt nie wchodzi z butami tam gdzie bym sobie nie życzyła, mogę pokazać tylko to co chcę o sobie. Bardzo mi to pasuje.
No tak, pewnych rzeczy nie da się tak szybko z siebie wyrzucić:)Ale powoli, powoli.... nabieram więcej zaufania i odwagi.:)))W dobre znajomości netowe wierzę.
OdpowiedzUsuńJaskółko - to prawda - nie podpisuję się nazwiskiem od dłuższego czasu, a i tak nie wiem, czy ktoś nie skojarzy jakichś faktów i nie pozbiera informacji o mnie i nie odbije w krzywym zwierciadle...
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony - ostatnio bardziej pożałowałam, że otworzyłam się w realu. A potem też się źle skończyło. Bo w realu nie wyciągniesz wtyczki, musisz nadal się mijać z kimś :)
____________________________________________________
A z iloma osobami ze świata wirtulanego zdarzyło Wam się spotkać w rzeczywistości i jak się potem ułozyło?
Babo, ja takich doświadczeń jeszcze nie mam.
OdpowiedzUsuńNie nadążam odświeżać i pisać :D Szkoda że to nie czat :D
OdpowiedzUsuńOwszem spotkałam się w realu i baba wie, jak to potem było. Oczywiście z mojego bloga się dowiedziała. Porażka!
OdpowiedzUsuńJestem pewna,że każda z nas pozostaje w rezerwie do innych.Wybaczcie tak już mam,najpierw słucham ,a potem powoli nabieram rozpędu.Ja w realu jak i w wirtualu zanim komuś zaufam muszę go poznać troszkę lepiej.Co do tego skłania,właśnie ta anonimowość,ta niepewność,może strach przed wykorzystaniem.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze z nikim się nie spotkałam, za krótką mam karierę:)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie spodziewałam się, że coś takiego mnie spotka, bo z tymi osobami pisałyśmy na blogach prawie 3 lata
OdpowiedzUsuńJa tak jak pisalam wczesniej, nie spotkalam sie w realu poniewaz mieszkam w USA.
OdpowiedzUsuńMam znajomych na calym swiecie, Francja, Hiszpania, Wlochy i dlugo by wymieniac.
Wydaje mi sie jednak, ze skoro mozemy gadac ze soba przez telefon, czy skypa przez wiele godzin non-stop, to cos znaczy.
Czasami się można znać w realu 10 lat i dać się skrzywdzić...
OdpowiedzUsuńWiecie co te okienko w którym dziś jesteśmy powstało dla tego że bardzo chciałam mieć miejsce aby móc wirtualnie poznać różne kobiety , które mogły by tu choć raz w tygodniu spotkać się wirtualnie , porozmawiać co czynimy na fajne ciekawe tematy i te mniej ciekawe .
OdpowiedzUsuńKażda z nas po części będąc tu szuka swoich bratnich dusz , i mam nadzieję że przyjdzie czas że i my się lepiej poznamy :)
Moja dyskusja na temat wirtualnych przyjaźni, może być tylko hipotetyczna.
OdpowiedzUsuńTym bardziej jest to przykre Jaskolko :(
OdpowiedzUsuńJa właściwie spotykam się, ale to chyba się nie liczy,bo osoba która zaciągnęła mnie na bloga to moja znajoma ,więc nie wiem jak to potraktować.
OdpowiedzUsuńJedno jest pewne to osoba mocno stąpająca po ziemi i zawsze dobrze mi radzi i ostrzega.
Ilono, miałam tę samą myśl przyłączając się do Was
OdpowiedzUsuńWybaczcie, że taka zdyszana jestem, ale ledwo doleciałam,
OdpowiedzUsuńDużo [racy dziś miałam.
Czy wirtualna znajomość przerodzi się w przyjaźń od nas samych zależy.
ja w każdym razie baaaardzo się cieszę z poznania tylu ciekawych osób,
bo w pewnym wieku, czi też na pewnym etapie życia mamy coraz mniej okazji
do zawierania znajomości, a tym bardziej przyjaźni, czego bardzo bym sobie
i Wam życzyła,
A ja wam powiem, że na razie to nawet telefonicznie nie chcę rozmawiać. Wtedy też dużo rozmawiałyśmy i co? Kompletnie nie spodziewałam się takiego przyjęcia w realu. Rozmowa telefoniczna również może zwieść. Ale wiem, że są osoby, które spotykają się i zawiązują przyjaźń już w realnym świecie.
OdpowiedzUsuńIlonko, a czy bywanie w sieci, nie jest przejawem samotności?
OdpowiedzUsuńNie ma recepty na milosc, przyjazn. Nawet na katar, bo uzywajac przeroznych zakraplaczy i tak trwa tydzien.
OdpowiedzUsuńWarto jednak probowac, nie mozna zamykac sie we wlasnej skorupie.
Poza tym otrzymuję wiele dobrych słów i ciepła od wirtualnych znajomych. Nie jest tak źle:)))
OdpowiedzUsuńJa też rozmawiałam z paroma osobami telefonicznie i rozmowa przebiegała tak jakbyśmy się znały bardzo dobrze ..
OdpowiedzUsuńBo wszystko zależy z jakimi intencjami przychodzą ludzie.
OdpowiedzUsuńBywanie- dobre słowo- bywanie w sieci... nie jest przejawem samotności. Bycie już nim może być.
OdpowiedzUsuńChyba nie jest przejawem samotności - bywałam w niej zarówno otoczona gromadką realnych znajomych, jak i siedząc w domu przy maluchach :)
OdpowiedzUsuńTo po prostu inna kategoria znajomych - równie ważna, ale odmienna.
Witaj Archaniolku, rozgosc sie. Usiadz wygodnie juz lece po herbatke z rumem na rozgrzewke:)
OdpowiedzUsuńAle posiadanie bloga jest już jakimś byciem...Mnie ostatnio dużo, bo jestem chora i przerwę mam w pracy i miesiąc czasu w domu siedzę, przychodzi praca, cieplejsze dni...już nie mam tyle czasu na internet i wtedy tylko bywam;)
OdpowiedzUsuńherbata w dzbanku na podgrzewaczu :)
OdpowiedzUsuńCzyli może jednak znajomi wirtualni..ale czy przyjaciele?
OdpowiedzUsuńBeatko myślę że każdy z nas nawet mając udane życie osobiste bywa samotny ...
OdpowiedzUsuńA to prawda..
OdpowiedzUsuńInformuję Blogownice, że jest pełnia:))))Właśnie łysy wyjrzał zza chmury... kontynuujmy:)))
OdpowiedzUsuńA odczuwacie czasem takie wypalenie? Nie chce się już w danym momencie komentować, tylko się czyta, zatapia w myślach i zamyka strony?
OdpowiedzUsuńBlogosfera to taka trochę pułapka czasowa - chciałby się mieć jak najwięcej czytaczy, z drugiej strony jest cała masa niezwykle ciekawych blogów i w którymś momencie przestaje się to ogarniać, a nie wiadomo z czego zrezygnować... A z czegoś trzeba, bo przecież nadal życie realne ma swoje prawa :D
A każdy blogowy znajomy i tak zauważa naszą nieobecność i zaczyna się zastanawiać co się stało...
Czy nie wydaje się Wam, że na jakimś etapie życia zaczynamy chodzić utartymi szlakami i trudno jest się z nich wyrwać?
OdpowiedzUsuńJa na przykład znalazłam, w Ilonie tyle podobieństw do siebie i zbieżności życiowo rodzinnych i chętnie bym nie raz z nią przysiadła przy kawie (trochę daleko do siebie mamy) i pogadała o wszystkim, ale ciągle nie potrafię się zdobyć na wyrwanie z codziennej rutyny, ciągle odkładam telefon, bo jeszcze to i tamto. Albo sobie myślę - co tam jej głowę zawracać, sama ma dużo na głowie.
ech, starzejemy się i same sobie komplikujemy rzeczy zwykłe...
No u mnie łysego nie ma ;)...chmurzyska od kilku dni wiszą .
OdpowiedzUsuńPełnia? Znaczy zimniej dziś będzie, dajcie więcej tego rumu :D I kotów :D
OdpowiedzUsuńWiecie co dziewczyny, a moze zle zaczelysmy ten temat.
OdpowiedzUsuńMoze powinnysmy zaczac od tego czy szukamy znajomosci wirtualnej.
No wiec, nie. Ja nie szukam, jednak jesli poznam kogos z kim odbieram na tak zwanych tych samych falach, to jest bradzo mile i fajne.
I jesli ta znajomosc przeradza sie w forme blizszej zazylosci to tym bardziej jest mi milo.
A ja mam sporo znajomych w sieci, speców od medycyny niekonwencjonalnej, poetów czy miłośników kotów. Nie łatwo by mi było znaleźć ich w realu bo to zainteresowania nie za typowe.
UsuńWitajcie! A ja jako osoba z natury leniwa wolę kontakty w sieci od tych w realu bo nie muszę nigdzie wychodzić, nie muszę się stroić i pucować mieszkania a porozmawiać szczerze można i to w jakim komforcie z laptopem na kolanach leżąc na kanapie...
OdpowiedzUsuńWitajcie
OdpowiedzUsuńZupełnie zapomniałam, że dzisiaj sobota :(
Aby powiedzieć, że ktoś jest moją przyjaciółką w realu czy w necie to musi dużo czasu minąć. Już kilka razy sparzyłam się bo wierzę ludziom, zawsze ich staram się wytłumaczyć i to potem odbija się na mnie. oczywiście negatywnie
U mnie też nie ma łysego:( Babo- czy warto mieć jak najwięcej czytaczy...mi zależy na tych osobach, które, komentują, rozmawiają i faktycznie czekają na kolejne posty...
OdpowiedzUsuńWitaj Agatko :)
OdpowiedzUsuńAtaner - i tak tu pewnie nie raz się zjedzie z głównego wątku, możemy dorzucać kolejne ;)
Babo, rumu nie zabraknie, czestujcie sie dziewczyny:)
OdpowiedzUsuńMogę Wam dorzucić 9 kotów będzie cieplej.
OdpowiedzUsuńAgato- to samo powiedziałam wcześniej-kontakty wirtualne są dla mnie bardzo...wygodne:)
OdpowiedzUsuńWy tu herbatę z rumem polewacie, a ja nad rumiankiem?! O wy wiedźmy:D
Net, to taka trochę droga na skróty. Bo właściwie nie wymaga od nas żadnego wysiłku ;)Chociaż jakiejś odwagi jednak tak, bo można być samemu anonimowym...ale też wystawiamy się na ocenę osób anonimowych
OdpowiedzUsuńPierwszy blog założyłam, bo chciałam się na kompie nauczyć tworzyć, strony. Wyszło i zaczęłam pisać. Drugiego założyłam, bo potrzebowałam miejsca do wyrzucania z siebie emocji. Nie liczyłam na znajomości, bo już byłam po tych feralnych. Ale stało się inaczej. I w sumie jest dobrze:)
OdpowiedzUsuńGosia - zgadza się - tylko patrząc na tę popularną zasadę wzajemności - sporo osób się tak własnie zapętla... Jak czytam, że komuś się limit obserwowanych skończył - to się za głowę gotowam łapać :))
OdpowiedzUsuńNiewiele jest blogów takich jak ten,gdzie można pogadać w większej ilości osób - tak naprawdę pogadać, bez żadnych tam - zajrzysz do mnie? Nawet tych nie wypowiedzianych głośno ;)
Gohaa i tu rum, i tu rum... nie żałuj:)
OdpowiedzUsuńNooooooo...dzisiaj "mój" internet się zbuntował i robi co chce!!!
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję - choć ja mam dobry transfer, a za to za długo myślę :D
OdpowiedzUsuńBabo? Jest jakiś limit obserwowanych?
OdpowiedzUsuńNapiszę tak wierzę w przyjaźń wirtualną ,zbyt długo żyłam pełnią obaw , że to czy tamto , też uważam jak Ataner że mam nosa do ludzi , i nawet jak się sparzę to co ? czas zbyt szybko leci , i jak kogoś bym szczerze polubiła to dlaczego nie dać szansy , aby rozkwitła jakakolwiek przyjaźń nawet jeśli by została tylko wirtualną ?
OdpowiedzUsuńDziewczyny, internet to niesamowite ustrojsto, ktore daje nam wiele mozliwosci.
OdpowiedzUsuńBozeee! Jak fajnie, ze mamy taka mozliwosc zyc w takich czasach.
Mozemy podrozowac wirtualnie w najbardziej odlegle zakatki swiata.
Poznawac ciekawych ludzi, kurcze! zauwazcie ile ludzi poznaje sie przez portale randkowe i sa szczesliwi.
Wiec mysle, ze mozna poznac rowniez wiele przyjaznych dusz:)
Bobo ja nawet nie wiedziałam, że limit może się skończyć!
OdpowiedzUsuńJaskółko faktycznie nawet nie zauważyłam ja to za to mam rum i janek:D:D
moj tam zawsze w sobotę szaleje
OdpowiedzUsuńKurcze, no wytnijcie z paska tego upiora o ognistych oczach, bo mnie tu molestuje, po nocy będzie mi się śnił:(
OdpowiedzUsuńEh sąsiedzi tańczą dla mnie;/ zakłócają mą szlafrokową nirwanę:D
OdpowiedzUsuńIlonko, bo jesli mi z kims nie po drodze, to niewazne czy to jest w realu, czy w swiecie wirtualnym.
OdpowiedzUsuńSamo zycie.
Jaskółko, przecież wiedźma się niczego nie boi !!!!
OdpowiedzUsuńIlonko, ja jak się sparzę to już nigdy nie jest to samo co było, jak się zawiodę to są kontakty ale takie prawie służbowe, jak muszą być bo jak nie to żegnam ...
OdpowiedzUsuńA ja jestem nietypowa, on nie jest w moim guście:(
OdpowiedzUsuńja często rozmawiam na czatach np.facebook czy gg ale tylko ze znajomymi z portali społecznościowych...a naciąć się można i w realu..
OdpowiedzUsuńCenię sobie znajomość z osobami, które do mnie zaglądają (w realu lub necie), pamiętają, skomentują, zapytają jak się czuje, pocieszą, poradzą. I tu chyba nie ma to takiego znaczenia, czy to znajomość wirtualna, czy realna.
OdpowiedzUsuńSzczerze to nawet nie wiem, czy jeszcze mam ochotę próbować i potem się sparzyć. Długo zostaje we mnie taka porażka. Potem jakieś obwiniania, pretensje, itp. Po co fundować sobie takie emocje?
OdpowiedzUsuńa ja nie udzielam się nigdzie , tylko tutaj :)
OdpowiedzUsuńBabo, napisalas bardzo fajna rzecz. Nie znosze blogow gdzie pisza ja bylam u ciebie to ty wejdz do mnie.
OdpowiedzUsuńDla mnie to jakas zenada! Odwiedzam blogi ktore lubie i nie znosze przymusow.
Pisalam o tym juz wczesniej, odwiedzam blogi gdzie zostawiam komentarze i nie zadam rewizyty.
Mirko do Twego tematu na pewno wrócimy , upiory coś wywalimy pogadam z Panterką :)
OdpowiedzUsuńMożna się zaprzyjaźnić wirtualnie,
OdpowiedzUsuńale jak ktoś już tu wcześniej powiedział musi być nam w pewnym sensie po drodze.
Jakieś wspólne tematy...
Ja darzę zaufaniem wszystkich, chyba że ktoś już naprawdę mi zalezie za skórę.
Zaglądam do blogów , które interesują mnie tematem z różnych względów.
I tam też komentuję.
Nie lubię pisać długich komentarzy.
Tutaj to wyjątek :-)))
Mam nadzieję, że nie myślicie,że tu tylko czytam,ale mój net jest baaardzo wolny,co odświeżę to jestem daleko w tyle,a i moje zdolności pisarskie są powolne:)
OdpowiedzUsuńmusiałaś Jaskółko bardzo się sparzyć, tyle bólu w Tobie
OdpowiedzUsuńJasna8- podobnie jak Ty nie lubię zostawiać bardzo długich komentarzy, jednak zawsze się staram coś na temat skomentować, tam gdzie coś mnie zainteresuje. Ale komentarze typu "obserwujemy?" ja wywalam...co co mi tak obserwator, który nie czyta tylko komentuje tytuł, albo dwie pierwsze linijki posta.
UsuńA odpowiadając na pytanie dodatkowe - od znajomości wirtualnej oczekuję wspólnej pasji, albo poglądów, albo przeciwnych, ale rozwijających moje, czegoś, czego mogę się nauczyć od tego kogoś, a czasem może coś dać.
OdpowiedzUsuńW necie można nieco ukierunkować poznawanie ludzi wybierając odpowiednie tematyczne miejsca. W realu... Niby też, jeśli chodzi o ludzi spotkanych w jakichś klubach na przykład, ale normalnie spotkanego człowieka trzeba poznać i na ogół akceptować po prostu dlatego, że jest w pobliżu. I albo się odnajdzie wspólny język, albo nie, ale nie ma tej wstępnej selekcji, jaką można przeprowadzić w necie. Nie wiem na ile zrozumiale to piszę :)
Może przykład taki, że nie wchodzę na strony związane z polityką, ani sportem, za to np. na blogi matek lub rękodzielnicze i w taki sposób nawiązuję nić porozumienia, a gdy poznaję nowego współpracownika lub sąsiada - nie wiem, czy jest zapalonym futbolistą, czy namiętnie czyta książki :)
To też różnica między netem, a realem.
A możecie minie uświadomić ...z jakiego powodu ludzie tak się "dopominają" o "obserwowanie" swoich blogów? bo czasami odnoszę wrażenie, że to jest najważniejsze w blogowaniu ;)
OdpowiedzUsuńa ja czytam i czytam ale nie zawsze komentuję...
OdpowiedzUsuńIlonko, żaden problem, moze się połączy z jakimś innym :)))
OdpowiedzUsuńI np. komentarze typu ale ladnie, ale fajnie doprowadzaja mnie doszalu. Z taka osoba trudno jest sie zaprzyjaznic:)))
OdpowiedzUsuńa to czemu ja tak piszę bo często zachwycają mnie zdjęcia...
UsuńAtaner fajnie napisała,że sobie podróżujemy w necie, by się spotkać - jak prawdziwe wiedźmy, tylko miotły na klawiatury zamieniłyśmy.
OdpowiedzUsuńJest limit 300 - widziałam na jakimś blogu, ktoś przepraszał, że nie może dodać nowych :))
OdpowiedzUsuńchyba nie ja obserwuję blog gdzie dziewczyna ma tysiąc coś obserwatorów
UsuńNie obserwatorów, a obserwowane blogi - subskrypcje :)
UsuńGabrysiu , ten telefon niech kiedyś zadzwoni , a i myślę że pewnego dnia spotkamy się na kawce w kurnej chacie , a na drogę zaopatrzę Cię w swojskie jajka lub żywy inwentarz do Twej przyszłej hodowli :)
OdpowiedzUsuńJa tam też wierzę w takie przyjaznie.
OdpowiedzUsuńa czy zdarzyło się której z Was, że kwitła przyjażń blogowa a w realu np. nie mogłyście się dogadać bo inne religia czy orientacja polityczna ... jestem ciekawa
OdpowiedzUsuńKurcze, a nie chciałam, żeby to tak było odebrane. no niestety, i w realu i w necie dostałam po uszach. W realu tragicznie i teraz echo gra.... gra...gra....:)W każdym razie staram się... jak się mówi? tchać optymizmem? Dychać ... być optymistyczna:)O:)
OdpowiedzUsuńSkoro można się zakochać przez internet, to zaprzyjaźnić pewnie też...
OdpowiedzUsuńHmmmm.... 300 osób. Wolę parę, ale za to sprzyjających mi:)
OdpowiedzUsuńa co znaczy sprzyjających...czasem Ci inni o innych poglądach też mają do przekazania ciekawe i pouczające rzeczy
UsuńBeato, myślę że liczba obserwatorów jest jakimś wyznacznikiem tego, czy to co piszemy jest ciekawe, czy warto.
OdpowiedzUsuńAle trochę bez sensu jest taki pogląd, bo blogi są na różnych platformach i można mieć całą masę znajomych na wordpressie czy onecie, czy wirtualnej i oni nie zaznaczą w ten sposób swej sympatii :)
P.S. Liczby liczą się też w przypadku zarabiania na reklamach albo przy negocjowaniu zniżek typu: napiszę pochwałę, czy recenzję, za bonus, a mam tylu i tylu czytelników i warto rozważyć moją ofertę :D
tak ale w necie nie mówimy w co i kogo wierzymy, a w realu może to okazać się nie do przeskoczenia
OdpowiedzUsuńNawiązując do Ataner,mnie takie wypowiedzi też wydają się nie do końca szczere,ale naprawdę nie wiem, czy jak bym coś powiedziała prawdę ,czy nie zostanę napiętnowana za szczerość.Staram się nie pisać takich komentarzy,bo sama lubię szczerość w stosunku do tego, co myśli ktoś inny o tym co robię.
OdpowiedzUsuńCzy można sobie pozwolić być szczerą tak do końca?
Zostaje tylko nie ocenianie drugiego,by się nie narazić.
Dziewczyny, kazds z nas pisze blog z roznych powodow.
OdpowiedzUsuńDla mnie osobiscie nie jest wazna liczba obserwatorow (o co chodzi?), wazne sa same komentarze ( i tez nie liczba), ich tresc i podejscie komentujacego do tego co napisalam.
Z tresci komentujacego mozna wyczytac wiele, czy zgodziecie sie ze mna?
Aaaaaa..no teraz rozumiem....tylko, że można mieć setki obserwujących...a kilku zaglądających ;)
OdpowiedzUsuńbabo dzięki za wyjaśnienie bo mi nawet do głowy nie przyszło o tych bonusach :)
OdpowiedzUsuńKochane Wiedźmy, jak Wy sobie radzicie z tym całym pisaniem - nim napiszę swoje i wyślę, to pojawiają się nowe wpisy, nim je przeczytam i coś napiszę ... ha ha ha. Ale podoba mi się ten bałagan.
OdpowiedzUsuńIlonko = niech się wreszcie odważę ...
Owszem Mirko, mówimy. Niektóre blogi są bardzo czytelne. Ja też nie kryję się ze swoimi sympatiami politycznymi i światopoglądowymi. Jeżeli komuś to nie odpowiada, nie bywa u mnie.
OdpowiedzUsuńMirko - to na czym ja się nacięłam, to nie poglądy, a... wymóg komentowania własnie. Paradoksalne. Poznać kogoś w realu, a być zmuszonym do uczestnictwa w życiu blogowym...
OdpowiedzUsuńObserwatorzy mogą złudnie świadczyć o popularności a blogowicze którzy się wręcz dopominają o obserwatorów można porównać do srok.
OdpowiedzUsuńI dla mnie co już pisałam takie Candy to nic innego jak pozyskanie obserwatora.
ale ja sama zalogowałam się na kilku blogach jako obserwator, zaglądam ,bo blogi są ciekawe czytam ale brak czasu by zostawić komentarz. Uważacie, że to coś złego ?
OdpowiedzUsuńMirko to że zaglądasz to jest przecież gdzieś w statystykach odnotowane,oczywiście jak zalogujesz się wcześniej ,więc każdy właściciel może sprawdzić,kto go odwiedził.
UsuńA ja cieszę się, że ludzie do mnie zaglądają,chociaż nie zostawiają po sobie śladu.Nawet jeśli przybyli przez przypadek ściągnięci tytułem blogu.
Anielico :D Ja nie nadążam - wrzucam swoje i cofam się i czytam i piszę dalej :p
OdpowiedzUsuńA czy może być candy bez warunków wpisywania i linkowania u siebie?
OdpowiedzUsuńjaskółko nie spotkałam się jeszcze z tym, wszędzie masz podać
OdpowiedzUsuńCandy, może być również formą reklamy, tego co się robi.Próba dotarcia do szerszych odbiorców.
OdpowiedzUsuńJa nie obserwuję wielu blogów. Głównie te, które obserwuję to i komentuję, może nie każdy post, ale komentuję;)
OdpowiedzUsuńjuż czytała, że anonimowi nie moga brać udziału w candy tylko ci z blogami
OdpowiedzUsuńDziewczyny u mnie dzisiaj dzien wloski. Wiec zapraszam na pizze i spaghetti (wczoraj nagotowalam caly gar), sosy do wyboru.
OdpowiedzUsuńI dobre wloskie winko tez sie znajdzie:)
Mirko mogę napisać tyle że z Panterką miałam parę rozmów telefonicznych średnio plus minus około godziny każda , i Ona jak i ja mamy na pewne sprawy odmienne poglądy na kilka spraw , ale to w niczym nam nie przeszkadza , jesteśmy duże dziewczynki , pozdrawiam Cię Panterko , mam nadzieję że nie będziesz na mnie zła :)
OdpowiedzUsuńNa niektórych blogach robótkowych jest tych ogłoszeń o Candy bez liku.Może faktycznie dziewczyny się reklamują?
OdpowiedzUsuńAtaner ja z chęcią na pizze, już tak dawno nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńJa mam doswidczenia netowo - realne z Klubem Miłośników Volvo-off. Najpierw mój mąż pisał ze wzgledów technicznych. Potem zawiązały się znajomości na forum, gdzie mozna było pisać o Marynie i jej przyległościach, a potem zaczęliśmy spotykać się w realu, Ludzie bywali tam różni, ale przez ponad dziesięć lat wyklarowały się prawdziwe przyjaźnie. Każdy w końcu znajduje bratnie dusze, a potem o nie dba.
OdpowiedzUsuńFaktem jest, że każdy przepuszcza przez własne sito i łowi własne perły i diamenty. Najważniejsze, że jest w czym wybierać, a całość towarzystwa stanowi grupę osób przyjaźnie nastawionych. I tak jest też już chyba z nami....
Ilono - tak.
OdpowiedzUsuńChoć ja robiłam dwa rodzaje candy - jedno na głównym blogu, bez żadnych wymogów, zadnego dodawania do obserwatorów, ot, szukałam sobie pretekstu do rozdania czegoś wśród znajomych - bo skoro nie było wymogów, nikt nie reklamował, to nikt obcy się nie zjawiał :)
A drugie - na pobocznym blogu, nastawionym na wyroby własnych łapek - zrobiłam takie dla obserwatorów - a nawet nie dla nich samych, a po to żeby może ktoś jeszcze do mnie dotarł, bo każde miłe słowo jest cenne, a wskazówki jeszcze cenniejsze i dalej się czegoś douczam. Wolę to, niż zostawianie linków i zaproszeń po blogach - kto chce, to zobaczy banerek i sam przyjdzie :) Oczywiście też "łowcy nagród", ale zawsze zostanie ktoś wartościowy - i na to liczę. I sama zdobędę przy okazji fajne adresy, gdzie też mogę coś podpatrzeć :D
O, to Ilonko uspokoiłaś mnie, w takim razie może uwierzę w netową przyjażn... bo właśnie tak sobie myslałm o tych różnicach
OdpowiedzUsuńAtaner- Pizza moje marzenie i danie ukochana na świecie, ale ostatnio zmuszona byłam przejść na lekkostrawną dietę...ale myślę że kawałeczek nie zaszkodzi coo??
OdpowiedzUsuńIlono-gdyby każdy miał podobne poglądy świat byłby nudny, fajnie czasem podyskutować z kimś o innym zdaniu, na poziomie oczywiście.
Jeżeli spotkasz rozumnego człowieka, to różnice wcale nie są przeszkodą.
OdpowiedzUsuńWłaśnie - na poziomie :) To też możemy tu kontrolować - jak ktoś jest zbyt wulgarny, to opuszczamy stronę i już :)
OdpowiedzUsuńUciekł mi komentarz za szybko. Warunkiem jest chyba jakaś szczerość i brak dwulicowości, fałszu, może i odwaga w mówieniu tego, co czujemy, co nas interesuje, czego nie lubimy i co nam się nie podoba. I tu się zaczynają schody. Bo nie każdy potrafi właściwie drugiego odczytać.
OdpowiedzUsuńJak człowiek rozumny, to można się od niego wiele nauczyć, właśnie dlatego, że ma inne spojrzenie na świat. trzeba tylko chcieć i umieć słuchać.
OdpowiedzUsuńmasz rację Babo, to jest ogromny plus netu ...mozliwość wyboru
OdpowiedzUsuńDziewczyny ja już się z Wami pożegnam wracam do męża w realu, miłej i owocnej dyskusji, poczytam sobie Was jutro;)
OdpowiedzUsuńdobranoc Gohaa
OdpowiedzUsuńDo rumjanka> Miłych snów:)
OdpowiedzUsuńSłonka w niedzielę życzę:)
OdpowiedzUsuńja też znikam koty głodne włażą mi na klawiaturę...
OdpowiedzUsuńMasz rację Beatko jak wolę słuchać ludzi mądrzejszych od siebie nie mylić z przemądrzałymi czy zarozumiałymi , w końcu całe życie się uczymy ..
OdpowiedzUsuńDobranoc Gosiu :)
OdpowiedzUsuńCo do mówienia o tym co się nie podoba...
To nie takie łatwe - to można ostrożnie na żywo, w necie zaś trzeba się dobrze znać, by odróżnić konstruktywną, pozytywną krytykę od trollowania. By wziąć z tego naukę, a nie poczuć się zaatakowanym, nie zasmucić, zniechęcić...
No to komentarze się posypały :) Ja wierzę i to bardzo mam kilka dobrych koleżanek i jedna mogę nawet bardzo dobrą, czy to przyjaźń ?? raczej nie bo przecież przyjaciela można nazwać po paru latach a i tak nie raz się człowiek zawiedzie. Miałam kiedyś dobrą przyjaciółkę znamy się od liceum i mimo wszystko w jedna chwilę wszystko się rozpłynęło bo z przyjaźni przeszło na netową przyjaźń dziewczyna wyjechała do Anglii.HMmmm chociaż z przyjaźni internetowej między mną a moim mężem narodziła się miłość więc może coś co jest nieosiągalne wcale nie jest takie dalekie :D
OdpowiedzUsuńBabo i to prawda, że słowo pisane nie zawsze oddaje faktyczne intencje.
OdpowiedzUsuńmądrze Babo prawisz, w realu widzimy się i możemy od razu zareagować, a w necie słowa mogą byc różnie odebrane
OdpowiedzUsuńKolorowych snow:) Maz najwazniejsze, a i koty tez:)
OdpowiedzUsuńNo nie, mówimy o rozmowach na pewnym poziomie:) Można wiele powiedzieć tak, żeby nie zranić. Chodzi mi o tę przyzwoitą szczerość a nie miganie się, uniki.
OdpowiedzUsuńBabo masz rację trzeba dobrze się znać , nawet w wirtualnym świecie , więc niekiedy lepiej powstrzymać paluchy aby coś nie napisać co mogłoby być opacznie zrozumiane..
OdpowiedzUsuńOd tego tez są i telefony, można rozmawiać i mniej więcej wyczuć osobę jaka jest
UsuńMacie racje ale tez mamy możliwość dobrania sobie osoby z którą łączy nas pasja i tematy sypia się same a co innego w realu kiedy przechodzi się często rozczarowania.
OdpowiedzUsuńDobranoc kobitki :)..trzeba mi zwierzynę zaopatrzyć.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko... negatywne rzeczy wolę załatwiać na PW, jeśli mam taką możliwość :) Wówczas można nawet dochodzić sensu wypowiedzi trochę dłużej, ale skutecznie...
OdpowiedzUsuńZnaczy nakarmić ;)
OdpowiedzUsuńMoze z innej beczki:)
OdpowiedzUsuńJak Wy, wyrabiacie sie czasowo, bo ja czasami tego wszystkiego nie ogarniam.
Prowadze blog ktory mnie zajmuje, odwiedzam zaprzyjazniwone blogi i czasami padam na pysk:)
No i teraz dochodzimy do sedna. Jak to jest z tą przyjaźnią w necie, kiedy trzeba powstrzymać paluchy? W realu przyjaciele mówią sobie szczerze , czasem do bólu, żeby np.oczyścić atmosferę.
OdpowiedzUsuńWitajcie dziewczyny,uważam,że przyjaźń czy blogowa czy w realu będzie kwitła jak jest sie prawdziwym i szczerym.Nie ważne jakie sa nasze poglądy czy zapatrywania.Liczą się ludzie, ich potrzeby ,stany emocjonalne i radości.Piszecie,ze czytacie blogi a nie komentujecie,moim zdaniem jeżeli decydujemy się odwiedzać kogoś i czytać jego pomysły czy inne sprawy go dotyczące to należy mu się nasza opinia.Dlatego nie ilość ale jakość.Przychodzimy do kogoś do domu to z nim dyskutujemy i wysłuchujemy.Rozpisałam się ale po przeczytaniu waszych wpisów musiałam to wszystko podsumowac w jednej odpowiedzi
OdpowiedzUsuńWitaj Monia , no patrz jesteś dowodem że siła internetu jest wielka , łączy dusze i serca , więc i przyjaciół też można tu znaleźć ..
OdpowiedzUsuńa nawet i pokrewna dusze :DDDD
UsuńBeato, milo, ze bylas z nami. Zwierzyna najwazniejsza:)
OdpowiedzUsuńDobry wieczor szynownym Paniom.
OdpowiedzUsuńWidze, ze dyskusja w toku, kilka Pan nawet zdazylo sie pozegnac. Ja bylam w gosciach.
Nie wierze w blogowa przyjazn, w realu tez nie mam przyjaciol, sporo natomiast znajomych. Jestem nieufna, zamknieta w sobie i wirtual traktuje z ogromnym dystansem.
Może czas komuś zaufać i zobaczyć ,ż przyjaźń jest możliwa
UsuńZgadzam sie z piwonia, nie ilosc a jakosc jest wazna.
OdpowiedzUsuńAtaner - to jest to co poruszyłam wcześniej - ja nie wyrabiam. Dokonuję wyborów, staram się nie zostawiać zdawkowych komentarzy lub powielających multum wczesniejszych cudzych wypowiedzi (chyba, że nie dam rady się powstrzymać :D ) i liczę na zrozumienie. Jak się okazuje - czasem mnie to liczenie zawodzi, ale większość rozumie, bo sama ma ograniczony czas.
OdpowiedzUsuńI nie jest tu ważne, czy się pracuje poza domem, czy spędza cały czas w domu, ot, czasem nie ma siły.
Jaskółko - nie do końca chodzi o przyjaźń, widziałam szczere wypowiedzi, w które nieopatrznie wtrącali się inni czytelnicy nie znający stopnia zażyłości i intencji i robiło się "kongo", gdy stawały w "obronie uciśnionych" ;)
Witaj Panterko, no to dalas czadu. Bez owijania w bawelne:)
OdpowiedzUsuńJa też nie raz nie wyrabiam , ale prawda jest taka że to jest pożeracz czasu ...
OdpowiedzUsuńPiwonio zgadzam się z tobą, ale jednak czas nasz ogranicza i nie jestem w stanie zostawić śladu, i chyba lepiej wtedy wrzucić blogi w ulubione . Bo tyle jest ciekawych miejsc ...
OdpowiedzUsuńJa przyjazn traktuje bardzo powaznie i uwazam, ze trzeba lat, jesli nie dziesiecioleci, by moc kogos nazwac przyjacielem i samemu na ten zaszczyt zasluzyc.
OdpowiedzUsuńPantero - ten pogląd jest mi bardzo bliski, a od razu się narzuca pytanie - co czytałaś w dzieciństwie? :D
OdpowiedzUsuńNo tak, masz rację Babo:)Może i tak się zdarzyć. komp mi się zawiesza. Czyżby ta pełnia coś majstrowała w sieci?
OdpowiedzUsuńPełnia ma wpływ na fale morskie, to niby czemu nie na fale radiowe? ;)
OdpowiedzUsuńBabo, myślisz, że na wiarę w przyjażń może mieć to co się czytało w dzieciństwie ?
OdpowiedzUsuńKoziolka Matolka, Sienkiewicza oraz popularnych autorow dziecieco-mlodziezowych.
OdpowiedzUsuńPasuje do jakiegos wzorca?
Wiesz co, nie zabiegam o nowe blogi ,wydaje mi sie,że te ,które poznałam są dla mnie wystarczające, lubię cos napisać a nie tylko "łade
OdpowiedzUsuńMirko - wychowanie na wielkich słowach - przyjaźń, miłość, honor, ojczyzna, takie rzeczy :)
OdpowiedzUsuńPantero - Sienkiewicz w sam raz :D
Nic mnie bardziej nie poniza jak jednowyrazowe komentarze, to brak szacunku. Lepiej nic nie pisac.
OdpowiedzUsuńNo :D
OdpowiedzUsuńDo mnie jakos nie przemawia ten honor z ojczyzna, ostatnio naduzywany przez prawice (mialo nie byc o polityce, tak wyszlo).
OdpowiedzUsuńno ale na niektórych blogach jest "taka ilość blogów które obserwuję", że nie wierzę, że ktoś ma czas by tam zawsze zostawić komentarz
OdpowiedzUsuńStosunek do ludzi wynosi sie teŻ z domu,bo Z NIEGO t czerpie sie wzorce
OdpowiedzUsuńCześć królowo dżungli , w dodatku pesymistycznie do przyjaźni nastawiona , ja dziesięcioleci ani lat czekać nie będę , aby mieć przyjaciół , zwał jak zwał , bo się zestarzeję i skleroza mnie weźmie ...i co ?
OdpowiedzUsuńMam intuicję , jak poznałam małżonka , to prawie od razu wiedziałam że to ten jedyny i już 22 lata jesteśmy razem , więc zdam się na los...
Podniosłabym tu kwestię "drugiej strony", czyli pisania komentarzy dłuższych niż notka :)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że blogerzy się tłumaczą, przepraszają za rozpisanie się, a przecież to swiadczy o ich prawdziwym zainteresowaniu, stanowi o prawdziwych emocjach, o rzetelenej dyskusji...
I zapomnisz, Ilonus, po co chcialas miec tych przyjaciol. :)))
OdpowiedzUsuńPanterko masz racje. Przyjazn, a przyjazn dla kazdego z nas ma inny wymiar.
OdpowiedzUsuńMoim najwiekszym przyjacielem jest moj maz.
też bardziej stawiam na wychowanie i wzorce z domu niż to co czytało się w dzieciństwie
OdpowiedzUsuń