sobota, 9 marca 2013

LITERATURA KOBIECA

 Dzis temat, ktory zaproponowala Baba ze wsi: 

Powieści kobiece, romanse - jaki wpływ mają na spojrzenie na związki 
i seks? Inspiracje, nadzieje, czy rozczarowania? Czy wciąż czytamy, co 
czytamy i dlaczego nie mówimy o tym głośno?

Mówi się, że są książki, których nie czytamy, a udajemy, że znamy (daleko 
nie szukając – Proust, Mann, czy hehe Biblia).
Są też książki, które lubimy, a udajemy, że nie czytamy :D

„Literatura kobieca” ma wydźwięk ambiwalentny, niezależnie, czy chodzi o 
tak zwaną powieść dla kucharek, czy po prostu dobrą książkę o tematyce 
„kobieta/miłość/emocje/seks”.

Pracując jakiś czas w księgarni, zauważyłam specyficzne zjawisko – mało 
które panie otwarcie prosiły o typowe romanse. Przeglądały tu, tam, a 
czasem idąc do kasy okładkę trzymały odwróconą. Panowie, kupując ten typ 
literatury dla żon, również nie zbliżali się sami do półek, prosili o 
jakieś „polecenie”. A to właśnie tej literatury najwięcej schodziło poza 
podręcznikami.
Przyznaję, sama również siedząc w pociągu, już nawet nie z romansem, a 
książką Musierowicz, gdzie na co którejś stronie widać piękne ilustracje 
autorki, odkręcam się bokiem, bo mam wrażenie, że ktoś mnie ocenia - ot, 
dorosła baba, a książki dla dzieci czyta...
Takie to niemądre dość zachowania, ale boimy się zdziebko tej łatki bycia 
kobietą sentymentalną, emocjonalną, romantyczną, łzawą... naiwną?

Wzięłam na tapetę romanse, bo to literatura uznawana przez krytyków za tę 
szczególnie „niskich lotów” - dziwna rzecz, że głównie tymi krytykami są 
mężczyźni :D
Czytacie otwarcie, czy kryjecie się? Spotykacie się z żartami ze strony 
rodzin?

Następna kwestia, co sobie myślicie o scenach miłosnych, czy marzyłyście o 
takich czytając w czasach nastoletnich, czy szukałyście opisywanych wrażeń 
w związkach, czy odczuwałyście zawód jeśli realne przeżycia były mniej 
książkowe? Jeśli były mniej, jak reagujecie na podobne opisy już w życiu 
dorosłym – z nadzieją, że może jeszcze kiedyś, ze zniecierpliwieniem 
(tanie chwyty), omijacie w ogóle wzrokiem? :)

Temat szeroki, jak i dział kobiecy, nie piszę dalej, niech sobie wątki 
same ewoluują :))

___________________________________________________________________________________

Serdecznie zapraszamy na wieczorna dyskusje.

219 komentarzy:

  1. witam , zajrzałam przypadkiem,myślałam,że dyskusja była wczoraj i sobie tylko pocztam, atu okazuje sie ze jestem pierwsza,to chyba ide sobie pocztytać jodi picoult, a nie manna ani prousta-sorki ale ich jakoś nie dałam rady

    OdpowiedzUsuń
  2. A co czytasz Jodi Picoult? Niedawno przeczytałam jej książkę"Bez mojej zgody". Wsztrząsająca:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytywałam romanse namiętnie jako odtrutkę na stres. Zwłaszcza kiedy pracowałam i miałam do czynienia z idiotami,którzy musieli udowadniać sobie (?) swoją wyższość. Nie byłam wtedy w stanie czytać nic poważnego, gdzie był chociaż cień cudzej krzywdy. Ponieważ jestem fanką historii, odstawiałam nawet taką literaturę - wszak historia pełna jest ludzkich krzywd. Od ponad roku czytam bardzo mało - od pewnego wydarzenia mam problemy ze skupieniem, albo się "zawieszam" nad książką.
    Ostatnio wysiadają mi też zwyczajnie oczy, nawet w okularach się męczę.
    Czuję jednak, że powoli dojrzewam do tego żeby znów sięgnąć po jakiś romans.
    Pozytywne emocje (odwzajemniona miłość) zawsze dobrze mnie nastrajają.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko byłoby fajne z tymi romansami, gdyby nie były tak nudnie przewidywalne.

    OdpowiedzUsuń
  5. czytam "Swiadectwo prawdy"to pierwsza książka tej autorki , którą czytam ,ale mnie wciągneła myślę ,ze jak skończe to sięgnę po kolejną

    OdpowiedzUsuń
  6. Witajcie, kochaniutkie kobietki, teraz mozemy gadac smialo do woli, nikt nas nie bedzie podczytywal, blog zostal zamkniety na trzy spusty.

    Ja tam w tzw literaturze dla kucharek i pokojowek nie widze nic zdroznego, byle tylko nie zdominowala calej naszej lektury. Podczas wakacji nie czytam nic innego, nie tylko cialo potrzebuje odpoczynku, umysl rowniez, wiec nie katuje sie niczym powaznym.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lata świetlne temu zaczytywałam się w "Harlekinach"...matko!!! ci przystojni faceci w białych garniturach, w szybkich samochodach, te uczuciowe zawijasy...szare myszki, zmieniające się w piękne kobiety..i oczywiście happy end.
    Byłam ogromną fanką "Trędowatej" , czytałam wiele razy i za każdym lałam łzy.
    Teraz na tapecie "Helena Rubinstein" Michel Fitoussi, w kolejce czeka "Second hand" Joanny Fabickiej...

    OdpowiedzUsuń
  8. witaj Pantero!
    no nie wiem mnie tam przez ramie zagladają
    ,i chyba jestem mało gramotna, miałam problem z zalogowaniem sie, ale jak widać dałam rade. ja czytam wszędszie w drodze do pracy też, na szczęście jeżdżę komunikacją- wtedy preferuję
    lekkie książki, gabarytowo też

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja może nie na temat ale to w sumie też romanse ... ostatnio oglądam na "kanale romansowym" filmy, wiem, że przewidywalne ... ale ta odskocznia od rzeczywistości jest mi czasami bardzo potrzebna :))) oglądam ładne wnętrza, krajobrazy i to mi wystarczy. Tylko tak jak Panterka napisała, pamiętać trzeba, że to nie ma nic wspólnego z życiem :)))
    A tak w ogóle to witam :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Na wszelakie wyjazdy, wakacje romansidło jak najbardziej.
    Ja jeszcze w samochodzie zawsze wożę coś lekkiego do poczytania, nie prowadzę ale jak jadę z mężem i słyszę ... wiesz ja tylko na chwilkę tu wpadnę ...to właśnie wtedy jakiś romansik ratuje jego życie :))))

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam, ja nie mam nic przeciw, ale sama nie czytam i nie czytałam.
    Właśnie skończyłam "Czterdzieści zasad miłości" Elifa Shafaka a teraz sięgnęłam po "Wilka stepowego" Hermanna Hessa ... ale jakoś ciężko mi idzie...
    Ja z książkami mam tak jak ze wszystkim ... muszę mieć wenę ...

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj Mirko!
    ja jestem bardziej książkowa niz telewizyjna,z filmów, to uwie;biam np. "Epokę lodowcową" Wiewiór jest super!ale mając do wyboru książke lub film wybieram książkę

    OdpowiedzUsuń
  14. Tylko zależy co rozumiemy przez "romans" ... coś takiego jak harlekiny o których pisała Beata czy coś Grocholi, bo to dla mnie też romansidła tylko może wyższych lotów :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja wzielam sie ostatnio na sposob i "zaczytuje sie" audiobukami. Nie potrzebuje do nich okularow, rece mam wolne. "Czytam" w ten sposob, gdzie sie tylko da, na silowni podczas cwiczen i uzywania biezni, na spacerze z Kira, podczas prac domowych.
    Takie dwa w jednym, jakie to praktyczne!

    OdpowiedzUsuń
  16. Oczywiście czytam różne książki... musi mi pasować i tyle...
    Za to niekiedy ... szczególnie, gdy robię jakieś moje prace ( ręczne )przy których można nie skupiać się, to lubię puścić sobie jakiś film lekki, łatwy i przyjemny ...

    OdpowiedzUsuń
  17. Panterko, ja niestety nie mogę ... bo słuchawek nie trawię .. a niestety mam wadę słuchu i aby korzystać z tego musiałabym słuchać bardzo głośno... nie wiem czy pozostali by to znieśli... więc czytam tradycyjnie

    OdpowiedzUsuń
  18. może masz rację , ale ja jestem wzrokowcem wole sama, do tego lubie książki tradycyne, ten szelest papieru!

    OdpowiedzUsuń
  19. No i Mirka ma rację ... trzeba by sformułować co rozumiemy przez romans ... no bo ja nie czytałam Harlekinów ale tzw literaturę lekką... bywało, że tak ...

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja chyba nie potrafiłabym korzystać z audiobuków, potrafię się wyłączyć ... ktoś może gadać, gadać a ja i tak nie słucham bo myślami jestem hen daleko :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Próbowałam audiobuka..ale jakoś mi nie szło....zbyt często "wyłączałam" się i traciłam wątek...wole zdecydowanie czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Pamiętacie taką serię książek wydawaną z gazetą "Olivia", nazywało to się "literatura w spódnicy", książka kosztowała z gazetą chyba 9,99 zł ... kupowałam namiętnie. A teraz w marketach te same książki kupuję po 3,99 zł (oczywiście jeśli nie mam) To są książki do przeczytania i oddania, ale jakoś nie mam serca by je oddaćkomuś, albo do biblioteki. Dla mnie każda książka to jak moje dziecko ... nie mogę się z nią rozstać:)))

    OdpowiedzUsuń
  23. Beata, coraz więcej cech wspólnych mamy :))))

    OdpowiedzUsuń
  24. Właśnie widzę :)Książki kocham...i podobnie jak Ty, żadnej nie przekażę nikomu, choćby najgorszego gniota :)

    OdpowiedzUsuń
  25. A już szału dostaję jak słyszę , że ktoś spalił albo wyrzucił książkę .... spalony dla mnie :(

    OdpowiedzUsuń
  26. Cześć dziewczyny , och romanse , pierwszego takiego mini romans czytałam w podstawówce nie jako książka lecz opowiadania , Biały goździk o nieszczęśliwej miłości i Nina i zapomniałam , ale te prawdziwe książkowe romanse lubię zwłaszcza te niespełnione ..

    OdpowiedzUsuń
  27. Są niestety i tacy...kiedyś trafiłam do piwnicy znajomych, oni tam trzymali książki, żeby domu nie zagracać !!!!!!!!!!!!....zabrałam je do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Swoich książek a mam ich sporo też nikomu nie dam , w testamencie zapiszę , na dzień kobiet ślubny kupił mi biografię Arnolda mało romansowe ale co tam

    OdpowiedzUsuń
  29. A może polecicie jakieś takie lekkie, łatwe do poduszki. Bo ja jak idę do biblioteki to praktycznie zdaję się na panie tam pracujące. Mam czasami swoją listę,ale to też taką, że jak zaglądam na blogi i tam czasami zapisuję sobie co dziewczyny polecały :)))

    OdpowiedzUsuń
  30. No to jestem chyba wyrodna baba ... ja oddałam część książek do biblioteki ... miałam ich ponad 1500 ... i rozsądek zwyciężył w pewnym momencie...

    OdpowiedzUsuń
  31. Beata, a ja widzę u znajomych pięknie oprawione dzieła, pomyślałam sobie ... ale szanują książki, wszystkie tak ładnie oprawili. Wzięłam do ręki a to albumy fotograficzne :)))
    A w domu tylko podręczniki dla dzieci, do szkoły i nic więcej !!!!
    Dla mnie to szok... dom beż książki.

    OdpowiedzUsuń
  32. Najgorzej je odkurzać :)

    OdpowiedzUsuń
  33. A mi się marzy taki pokój ... biblioteka :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Mój dom nadal jest pełen książek ale teraz i my mamy miejsce do życia ;)
    A domy bez książek? Sporo takich jest ...

    OdpowiedzUsuń
  35. Wtedy można by mieć faktycznie dużo... ale trzeba by je skatalogować... my w pewnym momencie wiedzieliśmy, że mamy ale zdarzało się ,że długo szukaliśmy danej pozycji...

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie wyobrażam sobie domu bez książek. Niestety przez zawirowania życiowe, sporo ich straciłam, teraz jestem na etapie odbudowywania swojej biblioteki, co nie jest łatwe, bo niestety książki , to kosztowne hobby :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Większość książek które czytam pożyczam z biblioteki, niektóre są warte przeczytania raz , ale nie mam ochoty do nich wracać, a przy tej ilośći , książek które czytam nie miłąbym miejsa w domu, ani kasy by mi zabrakło żeby wszystkie kupować

    OdpowiedzUsuń
  38. mnie tylko te ceny książek zwalają z nóg, czemu one takie drogie. Bo wiele bym chciałą mieć.
    Nikt o tych romansach nie gada, to ja mam pytanie ... czytałyście książkę D. Wałęsy. Warto ją kupić, bo w mojej bibliotece nie mają, a jestem bardzo jej ciekawa .

    OdpowiedzUsuń
  39. Czyli muszę wynależć jakąś okazję ... i sobie kupić w prezencie :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Mam dom zapchany książkami (jakieś 2000), postanowiliśmy nieco przystopować z zakupami, bo nie wiadomo już gdzie je ustawiać.
    Literaturę kobiecą kiedyś kupowałam, potem tylko wypożyczałam, bo szkoda kasy, na książki czytane zwykle tylko raz.

    OdpowiedzUsuń
  41. Danuta odbrązowiła swojego męża, pokazała jego słabości..i chłop mocno to przeżył....Mysle, że to szczera książka :)

    OdpowiedzUsuń
  42. O, znów zagapiona jestem, a może zmęczona... Witajcie kobietki.

    Jako nastolatka rwałam się do harlekinów - moja bibliotekarka jednak nie zezwalała na nie, choć generalnie miałam dostęp do całej biblioteki gminnej. Nie widziała jednak nic zdrożnego w książkach wydawnictwa Da capo - a to były czasem jeszcze ostrzejsze powieści ;) Lecz nie tyle "momenty", co pociągała mnie fabuła typu: średniowieczny zamek, czarnowłosy facet na rwącym koniu, jakieś irlandzkie czary, runy... wiecie :D a potem wróciłam w czasie ciąży i po - takie otępienie umysłu, nie mogłam się skupić na niczym - Musierowicz, Chmielewska, Szwaja i właśnie romanse historyczne :))

    OdpowiedzUsuń
  43. Książki kupuję często z drugiej ręki, bo tak jest taniej. Dzisiejsze ceny książek zniechęcają, jednak kiedy miałam ssanie na Sapkowskiego lub Pilipiuka często nie potrafiłam się powstrzymać.

    OdpowiedzUsuń
  44. Tam w temacie na dzisiejszą dyskusję jest zapytanie czy przyznajecie się do czytania romansideł ...wszelakich :)
    Ja tak. Nie wstydzę się, jak ktoś chichocze pod nosem to się pytam ... a coś Ty czytał ostatnio...

    OdpowiedzUsuń
  45. Rycerze galopujący na czarnych koniach bardzo dobrze robią na rozum, kiedy jest się zmęczonym po pracy, gdzie trzeba się użerać z przygłupami z rozdmuchanym ego.

    OdpowiedzUsuń
  46. Gabrysiu, z drugiej ręki, to masz na myśli antykwariaty czy coś innego ?

    OdpowiedzUsuń
  47. Mnie jakoś nie ciągnie do poczytania książki D. Wałęsowej wolę porzegnanie z Afryką po raz kolejny lub Marzyłam o Afryce Kuki Gallman są ciekawsze ..o i jeszcze Wichrowe wzgórza , czytałyście Białą Masajkę ?

    OdpowiedzUsuń
  48. O, ja też wyszukuję sobie dobrze znane na allegro i w antykwariatach - na eksperymenty nie mam miejsca, ani pieniędzy - dlatego kupuję tylko takie, które chcę mieć na wyciągnięcie ręki :)
    Pilipiuk, Guareschi (Don Camillo), Harry Potter :D Colas Breugnon Rollanda, sporo młodzieżówki, Fleszarowa-Muskat, Mercedes-Benz, seria o zwierzętach Herriota, to ukochane tytuły i autorzy :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Czytuję romansidła wszelakie i wcale się nie wstydzę.....Moja siostra śmieje się ze mnie...ale mam to gdzieś.

    OdpowiedzUsuń
  50. Antykwariaty i allegro. Dodatkowo w Katowicach pod empikiem jakieś ludki mają stałą wyprzedaż starych książek za grosze, Zawsze można tam znaleźć coś wartościowego. Ale gdy uparliśmy się na jakąś pozycje (mąż też kocha historię) to szukaliśmy wszędzie, Gabryś nawet odkrył antykwariat polskojęzyczny we Wiedniu, który sprzedaje wysyłkowo, ale to były chyba tylko dwa zakupy. Pamiętam, że wcale nie było drożej niż w kraju.

    OdpowiedzUsuń
  51. Białą Masajkę czytałam...i pożegnanie z Afryką też... i Marzyłam o Afryce też ... mam je w domu...
    Wałęsowej nie czytałam...

    OdpowiedzUsuń
  52. Białą Masajkę tak i Kwiat pustyni i inne takie :) Nie lubię za to w kierunku wschodnim, o gejszach - a może trafiłam na zbyt płytkie - niewiele o kulturze, za to kupa dziwnych określeń dotyczących penisów :)

    Wichrowe wzgórza, o tak :) I Jane Austin z Dumą i uprzedzeniem i Rozważną i romantyczną :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Ja też teraz już tylko wybrane pozycje kupuję bo ceny zaporowe... ale np Wilka stepowego kupiłam w bibliotece za złotówkę :) jakiś tydzień temu...

    OdpowiedzUsuń
  54. "Toskanie" wszelkiej maści czytuję :)..tak je nazywam, bo moda na tą Toskanię nastała...

    OdpowiedzUsuń
  55. O, i jeszcze Sagę o Ludziach Lodu pochłonęłam 20 lat temu, a teraz kupiłam całą z gazetą którąś tam - przeczytałam jeszcze raz, a potem stwierdziłam, że nie mam miejsca i oddałam do biblioteki ;) Niezły interes, co? :D

    OdpowiedzUsuń
  56. Wichrowe i Austin nie czytałam nie wpadły w moje ręce...

    OdpowiedzUsuń
  57. Moja psiapoła z doktoratem z języka polskiego powiedziała, że kiedysiejsza literatura dla kucharek nabrała wyższych lotów, bo jest pisana poprawnie, dobrym językiem i w zajmujący sposób. Jej osobiście jedynie szkoda czasu na czytanie podobnych historyjek o określonym schemacie.
    Mi tam nie szkoda.
    Odtrutka, to odtrutka.

    OdpowiedzUsuń
  58. Toskanię też łapię w ręce jak wpadnie w bibliotece ... i czytam ...

    OdpowiedzUsuń
  59. Hessego jakiś czas temu zrobiła na mnie wrażenie książka Siddhartha. A Wilka też mam. Zdaje się, że niedokończonego ;)

    OdpowiedzUsuń
  60. Aktualnie z doskoku podczytuję "Słodkie pieczone kasztany" ...

    OdpowiedzUsuń
  61. Siddharta nie czytałam zapiszę sobie i zapytam w bibliotece

    OdpowiedzUsuń
  62. Sagę o Ludziach Lodu tez nietak dawno czytałam,te czary mary...s uper.
    Mogę oddać komuś "Tysiąc dni w Toskanii" Marleny de Blasi. Dla mnie stanowczo za dużo o jedzeniu w tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  63. Sagi o ludziach lodu też nie znam ...

    OdpowiedzUsuń
  64. Ataboh - a film Ci nie wpadł w oko? Duma i uprzedzenie? Było z kilka wersji.
    Wichrowe wzgórza też co jakiś czas powtarzają :)

    OdpowiedzUsuń
  65. Fajnie czytało mi się serię Zafona... polecam

    OdpowiedzUsuń
  66. Film tak oglądałam ... ale książek nie czytałam

    OdpowiedzUsuń
  67. Sagi o ludziach lodu nie czytałam....."tysiąc dni...." czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  68. Tysiąca dni nie czytałam ...

    OdpowiedzUsuń
  69. Ataboh, a o czym jest ta seria, jakieś czary..coś w tym stylu ?

    OdpowiedzUsuń
  70. Witajcie :) ale już napisałyście.

    OdpowiedzUsuń
  71. Od razu przyznaję się, że romansidła czytam i się tego nie wstydzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  72. Trochę tak... można czytać je po kolei ale można każdą z osobna... jest to książka o księgarzach i książkach ... i tajemniczej bibliotece...

    OdpowiedzUsuń
  73. Jak byłam w podstawówce to chodziłam do ciotki, gdzie była zapchana biblioteka i w wakacje godzinami siedziałam u niej i czytałam, czasami pożyczałam coś do domu, ale był problem, bo u mnie był pilnowany czas spania. Trzeba było nieźle kombinować żeby poczytać książkę do późna.
    To u ciotki spotkałam sie pierwszy raz z Rodziewiczówną. A popołudnia spędzone u ciotki - niezapomniane. W domu też wszyscy dużo czytali - mama czasami miała trzy książki równocześnie "na tapecie", ale buszowanie w bibliotece innej niż domowa miało posmak przygody. Podobnie zresztą jak grzebanie w ciotki toaletce ;-)

    OdpowiedzUsuń
  74. Kiedyś moja kuzynka zbierała Harlequiny i gdy do niej pojechałam, to z przyjemnością zanurzyłam się w tej literaturze :) Kilka książek przeczytałam i się nasyciłam ha ha.

    OdpowiedzUsuń
  75. Powiem tak...wolę czytać romansidła, niż nie czytać nic...ooo

    OdpowiedzUsuń
  76. Czesc Dziewczyny,
    wpadlam tylko na chwilke przywiatac sie. Niestety dzisiaj nie wezme udzialu w dyskusji, moj maz ma urodziny wiec swietujemy.
    Ja bardzo lubie czytac i wlasciwie czytam wszystko. Ostatnio rozkochalam sie w tworczosci Wilbura Smith'a i przepadlam na amen.
    Milej dyskusji zycze:)

    OdpowiedzUsuń
  77. A wracacie do książek z młodych lat ?..Bo ja ostatnio po raz, nie wiem który przeczytałam wszystkie "Anie z Zielonego Wzgórza"

    OdpowiedzUsuń
  78. Ataboh, już sobie poczytałam w internecie o Carlosie Zafonie, brzmi intrygująco. Poszukam.

    OdpowiedzUsuń
  79. Cześć Ataner :0 Wszystkiego najlepszego dla męża :)

    Wracam do przeczytanych już książek. Ostatniuo do Musierowicz, bo mam je wszystkie

    OdpowiedzUsuń
  80. W podstawówce bibliotekę miejską "załatwiałam" kolejnymi półkami, Moje koleżanki uważały, że to zboczenie. Do mnie dotarło, że faktycznie musiało to być dziwne, gdy w ogólniaku okazało sie, że przeczytałam wszystkie książki Orzeszkowej. Dziś pewnie bym już tego nie powtórzyła, hihihi

    OdpowiedzUsuń
  81. Wspominacie książki z młodych lat, a wiecie ...ja bym chciała mieć elementarz Falskiego i kupię go sobie, chodzi ta myśl za mną już jakiś czas. Nie potrafię tego wytłumaczyć :)))

    OdpowiedzUsuń
  82. No aż tak nie wracam ... bo je czytałam kilka razy kiedyś... ale są pozycje do których wracam i czytam kilka razy...
    Np kilka razy przeczytałam Lato przed zmierzchem Doris Lessing
    I śmiertelnych nieśmiertelnych Kena Wilbera
    i kilka innych też...
    Mam też takie filmy, które oglądam często ...

    OdpowiedzUsuń
  83. Oprócz romansideł wciągają mnie jeszcze kryminałki.

    OdpowiedzUsuń
  84. Orzeszkowa, wbrew pozorom pisała całkiem nieźle. Pomijając jej przydługawe opisy przyrody, reszta była ok. jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  85. Ataner, wszystkiego najlepszego dla męża :)

    OdpowiedzUsuń
  86. Oooo, kryminały - u mnie na topie ostatnio.

    OdpowiedzUsuń
  87. A i "Nad Niemnem" czytałam kilka razy i film też oglądałam...

    OdpowiedzUsuń
  88. Jestem fanką polskich kryminałów, z kluczykiem !!!

    OdpowiedzUsuń
  89. Tu nie pogadam kryminałów nie trawię ...

    OdpowiedzUsuń
  90. Jak większość młodych ludzi z trudem pokonywałam lektury szkolne..ale zachwyciło mnie "Nad Niemnem"....wszyscy pukali się w głowę...no i moja ukochana książka , to "Winetou" ...czytałam ją na okrągło ;)

    OdpowiedzUsuń
  91. W sensie kryminałów, też

    OdpowiedzUsuń
  92. chociaż podobno są rewelacyjne kryminały

    OdpowiedzUsuń
  93. Sienkiewicza pochłaniałam wszystko - znane i nieznane. To był faworyt mojego papcia. Zawsze mawiał, że nikt tak nie nauczy pięknej polszczyzny, jak Sienkiewicz. Zresztą papa miał jego imię ;-)

    OdpowiedzUsuń
  94. To tak jak u mnie wszyscy się pukali bo ja lubiłam "Lalkę"...

    OdpowiedzUsuń
  95. Mój syn, który ma alergię na lektury ... czyta wszystko byle nie lekturę ...
    Zapytał mnie czy jest jakaś lektura, której nie przeczytałam ... no i jest... może to wstyd ale ... nie dałam rady przebrnąć przez Pana Tadeusza

    OdpowiedzUsuń
  96. Beata, "Winetou " mamy nagrane wszystkie odcinki i co jakiś czas oglądamy wszystkie po kolei :)))

    OdpowiedzUsuń
  97. O tak..."Lalka" też mi się podobała...a Sienkiewicza nie lubię

    OdpowiedzUsuń
  98. Jakieś fragmenty tak ale całości do dziś nie przeczytałam

    OdpowiedzUsuń
  99. Hihi Śluby panieńskie - nie były lekturą, znalazłam na półce w domu rodzinnym - i pewnie do dziś je uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
  100. "Pana Tadeusza" przeczytałam..ale "Dziady"...odpada

    OdpowiedzUsuń
  101. Było moim marzeniem mieć wszystkie książki Karola Maja i ... Anie - Montgomery. Z Majem mi przeszło, ale wszystko, co wydano w Polsce L.M.Montgomery stoi na półce.
    I namiętnie czytałam Wernica - pamięta go ktoś jeszcze? = pisał westernowe powieści przygodowe.

    OdpowiedzUsuń
  102. Za Sienkiewiczem też nie przepadam, chociaż w młodości przeczytałam jego dzieła.
    Lalkę też czytałam, zreszta wszystkie lektury, oprócz Lorda Jima.

    OdpowiedzUsuń
  103. Wernica - nie kojarzę, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  104. Czyli każda z nas ma jakąś lekturę której nie ... no to mi ulżyło... :)

    OdpowiedzUsuń
  105. Mirka, serial "Winetou"..to była perełka ;), jakiż on piękny !!! w sensie, że aktor, nie pamiętam jak się zwał.
    Ataboh, możemy sobie podać ręce.

    OdpowiedzUsuń
  106. Mój mąż ma egzemplarz Lalki prawie zaczytany "na śmierć" - zna wszystkie szczegóły wzdłuż i wszerz.
    Ja uwielbiałam "Pana Wołodyjowskiego" - jak to baba - podobał mi się wątek romansowy/

    OdpowiedzUsuń
  107. Pewnie, że każda ma jakieś niepasujące do siebie lektury ;) A ja jeszcze za wierszami nie przepadam, czyli Mickiewicz ze swoimi wizjami w Dziadach - jakos do mnie nie przemówił. Słowacki też nie.
    Ale Pan Tadeusz - to już prędzej.

    OdpowiedzUsuń
  108. Ciekawa jestem czy faceci czytają romanse?

    OdpowiedzUsuń
  109. Mój nie czyta. Woli historie z przeszłości.

    OdpowiedzUsuń
  110. Ilonko, ja takiego nie znam....

    OdpowiedzUsuń
  111. Ja też nie znam... ale pewnie są...

    OdpowiedzUsuń
  112. Wernica czytało się na początku lat siedemdziesiątych. Potem już chyba nie był wznawiany. mam chyba jeszcze jakieś dwie jego książko. U mnie książki czyta tylko córa. Starszy syn tylko lektury z przymusu. Młodszy bardzo się wzbrania od wszystkiego, co ma literki. Siedzi teraz z nami i ogląda z obrażoną miną, bo mąż załączył "7 wspaniałych" z... napisami.

    OdpowiedzUsuń
  113. Spytałam się mężowi, czy jakichś zna. Nie zna.

    OdpowiedzUsuń
  114. Mój mąż wchłania dokumenty, pamietniki wszelkiej maści i klasykę. Obyczaj jeszcze może być, ale romanse to dla facetów chyba strata czasu.
    Raz widziałam w autobusie młodego faceta który czytał "Zmierzch", ale może on był z tych różowych?

    OdpowiedzUsuń
  115. Na początku lat 70-tych to ja szlaczki rysowałam i literki poznawałam :))

    OdpowiedzUsuń
  116. Faceci, nawet jak czytają, to się nie przyznają do tej...słabości ;)

    OdpowiedzUsuń
  117. Młodzi faceci to już inny gatunek. Zmierzchu nie czytałam, ale moze każdy tam coś dla siebie znajdzie?

    OdpowiedzUsuń
  118. Też tak myślałam że faceci raczej romansów nie czytają , ale je piszą ..

    OdpowiedzUsuń
  119. Witam serdecznie. Smutno mi, że nie jestem z Wami, ale mam miłych gości i im czas muszę poświęcić. Pozdrawiam wszystkich cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  120. Ooo to to na pewno! Nie przyznają się ...

    OdpowiedzUsuń
  121. Ja z tych zboczonych, co to do biblioteki zachodzą mając pięć lat, a trylogię łykają podczas anginy w drugiej podstawówki. To całe nieszczęście ;-) trudno było znaleźć faceta do pogadania...

    OdpowiedzUsuń
  122. Mój pochłonie wszystko ...jeśli będzie II wojna światowa i samoloty :)))

    OdpowiedzUsuń
  123. Niektórzy na pewno się nie przyznają ;) a piszą, bo to niezły biznes jest. Kobiety kupuja jak szalone, to co mają nie pisać, nie?

    OdpowiedzUsuń
  124. Gigo, samych przyjemności życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  125. Mirko, mój też. Albo jakieś średniowieczne opowieści, templariusze, wojny religijne itp.

    OdpowiedzUsuń
  126. o to drugie to też moje klimaty :), jeszcze jakieś skarby :)))

    OdpowiedzUsuń
  127. Ja ostatnie czasy czyli około pół roku książki zaniedbałam , cały stos czeka na przeczytanie a tu blog , internet i tak w koło macieja

    OdpowiedzUsuń
  128. A lubi któraś fantastykę? Dziś bym może też nie pogardziła, ale kiedyś miałam totalnego hopla.

    OdpowiedzUsuń
  129. Ksiązki na szczęście, nie uciekną ;) Poczekają sobie w stosiku.

    Mirko, skarby też mogą być. Tajemnice...

    OdpowiedzUsuń
  130. Miałam okres..fantastyki, ale mi przeszło..teraz bardziej skłaniam się w kierunku...templariuszy ;) Lubię biografie.

    OdpowiedzUsuń
  131. Niestety, fantastyka to nie moja bajka. Nigdy nie była.
    Jedyną książką to był "Bunt na Konszelfie 22" chyba. To dla młodziezy.

    OdpowiedzUsuń
  132. Tolken to jakby nie było fantasty ....albo się mylę ,jestem dziś zakręcona właśnie trwają w mojej kuchni narodziny maleńkich Araukanów ,musiałam trochę prywaty przemycić bo już myślałam że nic się nie wykluje..

    OdpowiedzUsuń
  133. Ilonka, to pępkowe stawiaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  134. Tolkien ooo tak, to lubię.
    Hobbity itp... to moja bajka. To czyta też mój mąż... a nawet bardziej niż ja...

    OdpowiedzUsuń
  135. Tolkien - no niby fantastyka. Chyba, a moze nie?? Nie wiem.

    Ilonko, to Ty dzisiaj za akuszerkę robisz?? I masz juz te małe, czy dopiero skorupki pękają? ;)

    OdpowiedzUsuń
  136. Ale fantastyka taka całkowicie odjechana, czy w realne życiea gdzieś ktoś z zaświatów się wtrąca

    OdpowiedzUsuń
  137. Nic Lema nie mogłam przetrawić :)

    OdpowiedzUsuń
  138. O, pępkowe :) wirtualnie wypijemy za zdrowie maluchów ;)

    OdpowiedzUsuń
  139. No własnie, Mirko. Też się nad tym zastanawiam.
    Lem w sumie wyglądał jak kosmita - taki według naszych wyobrażeń ;) Mógł pisać o sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  140. No to pijemy za zdrowie małych pierzastych :)

    OdpowiedzUsuń
  141. Do Lema miałam jedno podejście...i spasowałam...jakieś to takie pokręcone było.Masz rację Lidko, wypisz , wymaluj nie nasz ten Lem :)

    OdpowiedzUsuń
  142. Lem pisał o socjaliźmie i głupocie ludzkiej.
    a jego wywody logiczne mnie po prostu rozkładały.
    Inna sprawa, że kiedy czytałam "Kongres futurologiczny" kiedy się ukazał to była fantastyka - teraz już chyba dogoniliśmy tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  143. Jego książki by mnie do wariatkowa zaprowadziły :)))

    OdpowiedzUsuń
  144. Jedyna ksiażka SF po której płakałam to "Solaris" Lema - takie były emocje.

    OdpowiedzUsuń
  145. Niestety fantastyka jest w realu...
    Weźcie Folwark zwierzęcy - nie trzeba czytać wystarczy się rozejrzeć wokół...

    OdpowiedzUsuń
  146. może dlatego, że aż takiej fantastyki to ja nie lubię

    OdpowiedzUsuń
  147. Czyli widzę, że nie tylko ja nie przeczytałam naszego sztandarowego "fantastyka".

    Beata, nawet nie pamiętam o czym on pisał, bo też dałam sobie spokoj.

    A wypijmy - mam herbatę pokrzywową akurat mam przed sobą :)) Pierzaste lubią pokrzywy ;)

    OdpowiedzUsuń
  148. Solaris tak... ale tylko to Lema

    OdpowiedzUsuń
  149. Niestety, jeżeli chodzi o folwark - dogoniliśmy książkę.

    OdpowiedzUsuń
  150. No niestety - ta fantastyka się urzeczywistnia. Więc chyba nie do końca nią była ....

    OdpowiedzUsuń
  151. Na razie jeden już siedzi pod kwoką w pudełku , wykluł się w południe , a inne ..na razie wychodzą pomału z jajek w inkubatorze , kurczaczek nie jest żółty tylko ciemnobrązowy ...a wykluł się z niebieskiego jaja takie cuda :)

    OdpowiedzUsuń
  152. I dlatego na wieczór do poduszki coś mało stresującego, i żeby sny spokojne były i horrory sie nie śniły.
    A horrory lubicie ?

    OdpowiedzUsuń
  153. Kilka książek Lema było sfilmowanych - ruscy zrobili film wspaniale (szkoda, że nie pamiętam już co to było) a amerykanie zrobili Solaris- beznadziejnie. Wszystkie smaki i emocje zawarte w książce zostały pominięte.

    OdpowiedzUsuń
  154. ooo nie horrory to nie moja bajka... ani jako książka ani jako film

    OdpowiedzUsuń
  155. Jakoś Lem nigdy mnie nie kręcił w sense książek oczywiście

    OdpowiedzUsuń
  156. To tak jak Pachnidło ... książka mi się podobała bardzo... ale film już mnie nie zachwycił...

    OdpowiedzUsuń
  157. Horrory nie dla mnie..ani w postaci książki ani filmów nie trawię ....normalnie mam cykora. Może dlatego, że sama mieszkam... unikam takich lektur :)...Sto lat za pierzaste !!!!

    OdpowiedzUsuń
  158. Horrorów nie oglądam. W młodości obejrzałam ze dwa i wystarczy.
    Jedynie thrilery psychologiczne - ewentualnie moga być.

    Wieczorem nie mogę nic emocjonującego oglądać, ani czytać, bo potem to mi sie śni.

    OdpowiedzUsuń
  159. Niech żyją , Pierzaste :)))

    OdpowiedzUsuń
  160. Z Pachnidłem mam to samo, Ataboh.

    OdpowiedzUsuń
  161. Jak się wyprowadziałam do swojego domu i przez kilka lat mieszkałam sama. ktoś nieopatrznie pożyczył mi kilka książek Mastertona. Mało się nie udusiłam pod kołdrą, bo bałam sie wychylić nos ze strachu. Od tego czasu omijam horrory.
    Wracamy jednak do tematu romansów - stanowczo wolę do poduszki trochę miłości niż strach...

    OdpowiedzUsuń
  162. A "Pachnidło" baaaardzo mi się podobało, ale w kinie. Do książki nie dotarłam :)

    OdpowiedzUsuń
  163. Dzięki dziewczyny , za pierzaste ..

    OdpowiedzUsuń
  164. Ja wieczorami nie czytam... a w łóżku nigdy.
    Czytam w dzień, w nocy działam rękodzielnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  165. Beata to przeczytaj książkę koniecznie ... w książce są te zapachy i klimat... przeczytaj ...

    OdpowiedzUsuń
  166. Niech się zdrowo chowają ... maluszki

    OdpowiedzUsuń
  167. Ataboh, a kiedy śpisz :)

    OdpowiedzUsuń
  168. Ja też wolę miłość , choć horrory też lubię , pamiętam taki jeden dawno temu patrzałam chyba Kinga TO taki tytuł i był o klaunie, strasznie się go bałam

    OdpowiedzUsuń
  169. Zawsze książka jest lepsza od filmu :)..więc muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  170. Zresztą ciekawe jak to jest odwrotnie ... ja najpierw czytałam Pachnidło

    OdpowiedzUsuń
  171. Ja lubię wieczorem poczytać, bo już nic mnie nie odrywa od czytania.

    OdpowiedzUsuń
  172. Ilonko - Daj znać, gdy jakiś opierzony znów na świat zawita.
    To jest niesamowite - jest sobie jajko - kształt geometryczny, a w środku zzipowane żywe stworzenie.
    Jakoś nie potrafię uwierzyć, że to "matka natura" zaprojektowała ;-)

    OdpowiedzUsuń
  173. Horrorów nie tykam, ale kryminały tak...najchętniej w dzień ;)

    OdpowiedzUsuń
  174. Śpię mało... około 5 - 6 godzin

    OdpowiedzUsuń
  175. Ostatnio wolę więc lekkie ksiązki, ewentualnie kryminały, głownie szwedzkie. Chociaż teraz czytam serię o Agacie Raisin, czyli morderstwa na angielskiej prowincji.
    A jak emocje sięgaja zenitu, to zaglądam na koniec, czytam, kto zabił i potem spokojnie delektuję się lekturą.

    OdpowiedzUsuń
  176. To tak jak ja Mirko ... nikt mnie nie odrywa od tego co robię ... nie lubię jak muszę przerywać wykonanie niektórych prac.
    Poza tym jak robię to świat przestaje istnieć i czas też... i wtedy domownicy bez obiadu, bo zapomniałam albo spaliłam itd
    Przepraszam ale to nie na temat

    OdpowiedzUsuń
  177. W lekkich kryminałkach przoduje Chmielewska. Mało jest książek przy których śmiałam się nagłos - a przy nich mi się udawało.

    OdpowiedzUsuń
  178. Pachnidło i Solaris - oczywiście, że książka, a nie film :)

    Ale jest coś, co lubię i w wydaniu książkowym i ekranizację - Zieloną Milę Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  179. Gabi - spróbuj też Herriota, nie tego od fantastyki, a Wszystkie stworzenia i inne części - płakałam i śmiałam się, nie patrząc czy dom, czy tramwaj :D

    OdpowiedzUsuń
  180. ja zawsze czytam wieczorem w łóżku, odprręzam sie tak po całym dniu,moge czytac,trilery i horrory, których w wersji filmowej bym nie dała rady bo sie boje
    , mój mąż nie może zrozumiec , że to samo w formie książki jest ok

    OdpowiedzUsuń
  181. A podobała się Wam "Pan Tadeusz" Wajdy?..bo mi bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  182. Niewiele ekranizacji dorównuje książkom. MNie bardzo podobał się sfilmowany "Tajemniczy ogród" Agnieszki Holland. I to chyba jedyny jej film, który jest strawny.

    OdpowiedzUsuń
  183. O, Chmielewska dobra jest. Tak zamiesza, nakombinuje, dobierze słownictwo do sytuacji, że człowiek płacze ze śmiechu :))

    OdpowiedzUsuń
  184. Zielona mila i skazani na Saswinks czy jakoś tak są super ...

    OdpowiedzUsuń
  185. Nad Chmielewską śmieje się do łez :)

    OdpowiedzUsuń
  186. A znacie wysublimowane i pieknym jezykiem pisane kryminaly Joe Alexa alias Antoniego Slonimskiego (tego Slonimskiego!), ktory paral sie pisaniem kryminalow, zeby miec za co zyc i spokojnie zajmowac sie tlumaczeniem?
    To male dziela sztuki, nie tylko jesli chodzi o jezyk, ale i intryge kryminalna.

    OdpowiedzUsuń
  187. Kryminałów Antoniego nie czytałam, ale wszystko przede mną. Moze mają je w naszej bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  188. Odkąd oczka mi trochę wysiadają bardziej skupiam się na filmach, ale jest problem z wyborem czegoś dobrego...

    OdpowiedzUsuń
  189. Cmielewska jest ok ale te dawne jej ostatnie książki są dużo gorsze

    OdpowiedzUsuń
  190. Nigdy nie bylam specjalna fanka Chmielewskiej, znam kilka jej ksiazek, ale czytalam bez entuzjazmu.
    Dla mnie jest troche przereklamowana.

    OdpowiedzUsuń