piątek, 15 marca 2013

SEX I ROZMOWY O NIM Z DZIECMI.

Dlaczego tak trudno nam przychodzi rozmawiac z dziecmi o seksie i jak nasi rodzice rozmawiali o tym z nami?
Dzieci sa ciekawe, by nie powiedziec ciekawskie. Zasypuja nas pytaniami, odkad naucza sie mowic. I wszystko w porzadku, dopoki nie padnie pytanie o to, skad sie wziely. Jednym z nas rozmawianie na te tematy z wlasnym dzieckiem przychodzi bez trudu, innym brakuje slow.
Jestesmy w roznym wieku, wiec moze mlodsze pokolenie rozmawialo o prokreacji ze swoimi rodzicami zupelnie otwarcie, jednak u mnie bylo inaczej.  Kiedy moja matka zdecydowala sie o tym pogadac, ja juz wczesniej wszystko wiedzialam od kolezanek i starszych kuzynek. Zreszta ta rozmowa tez byla jakas dziwna, mamie trudno bylo dobrac slowa, meczyla sie, wiec uwolnilam ja od klopotu, mowiac, ze juz wszystko wiem. Przyjela to z ulga.
W tamtych czasach nie bylo czasopism typu Bravo, gdzie otwarcie i anonimowo mozna bylo zadawac fachowcom pytania, na ktore otrzymywalo sie rzetelna odpowiedz.  Z rak do rak przechodzily, zaczytane na smierc, ksiazki Malzenstwo doskonale van de Veldego lub inne atlasy anatomiczne. Na lekcjach biologii lub wychowawczych dowiadywalismy sie rzeczy dawno nam znanych, a z rodzicami w ogole nie rozmawialo sie na podobne tematy.
Kiedy sami zostalismy rodzicami i nasze potomstwo w koncu nam takie pytanie zadalo, inaczej juz z nimi rozmawialismy, chociaz tylko w pewnych ramach. Nie bylo bajek o bocianach i kapuscie, ale przy szczegolach, JAK to dziecko dostalo sie do brzucha, przestaly im wystarczac gadki o wielkiej milosci rodzicow.
Mnie samej nielatwo bylo podejmowac ten temat, ale z czasem i z dorastaniem dzieci, przestalam sie krepowac. Zaowocowalo mi to ich pelnym zaufaniem. Ja pierwsza dowiadywalam sie od nich, ze chca podjac wspolzycie, radzilam w kwestii antykoncepcji, towarzyszylam w pierwszej wizycie u ginekologa w celu przepisania pigulek. Pozniej bylam opoka w zawodach milosnych, godzinami pocieszalam, rozmawialam o zwiazkach partnersko-milosnych.
Jednak, zeby wypracowac sobie takie zaufanie dzieci, trzeba rozmawiac z nimi absolutnie otwarcie, nie bac sie uzywac slowa penis i wagina, nie trywializowac i nigdy nie uzywac sformulowania jestes na to jeszcze za maly/za mlody. Jesli dziecko pyta, to jest to wlasciwy czas na szczera i pelna odpowiedz. Wiadomo, ze te wiedze trzeba dawkowac odpowiednio do wieku dziecka, ale zawsze trzeba mowic otwarcie prawde.
Jesli starsze dziecko nie pyta, to jest to niedobry znak, cos wie, ale ta wiedza moze byc falszywa. W dobie czasopism, ktore otwarcie o wszystkim pisza, a zwlaszcza przy dostepie do internetu, dzieci dowiaduja sie wszystkiego szybciej niz my w ich wieku. Nalezy te wiedze weryfikowac razem z dzieckiem. Mlodziez bardzo wczesnie rozpoczyna wspolzycie, musi byc wiec przygotowane na zagrozenia z nim zwiazane.
Ciekawe, jak to bylo w Waszym przypadku i jak poradzilyscie sobie z uswiadamianiem wlasnych pociech?

************************************************************************************

Wklejam ten temat juz dzisiaj, bo nie wiem, kiedy chcecie dyskutowac. Z gory przepraszam, ze nie bedzie mnie, bylo nie bylo, gospodyni wieczoru.
Z przyczyn roznych i malo ode mnie zaleznych, moje samopoczucie jest fatalne, wiec udzielanie sie w dyskusji jest ostatnia rzecza, na ktora mialabym ochote. Przepraszam, ze Was zawiodlam, ale musicie sobie poradzic same.

************************************************************************************

Polecam artykul Ani Skibniewskiej, warto poczytac przed przystapieniem do dyskusji:
 http://skibniewska.blogspot.de/2013/03/suszona-pochwa-nie-162012.html

21 komentarzy:

  1. Zanim rozgorzeje dyskusja mam 2 pytania natury technicznej.
    1. Czy odświeża się wam temat postów z Blogownic na paskach Waszych blogów?
    2. Czy przed tygodniem także urwała się Wam możliwość dopisywania dalszych komentarzy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma któraś na podorędziu jakiegoś magika, który pomoże rozwiązać ten problem, bo może znów nam się "film urwać" - i co wtedy?

      Usuń
  2. 1,NIE
    2,TAK
    Magika niestety nie posiadam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój archanioł też rozłożył ręce. Kogoś sprytnego, od informatyki nam trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dłuższą chwilę zastanawiałam się, skąd też posiadłam wiedzę o seksie, prokreacji itp...i mi wyszło, że z powietrza. Jakieś rozmowy między dziewczynami.... z rumieńcami na twarzy wysłuchiwane opowieści, jak to koleżanka koleżanki przeżyła swój pierwszy raz. Relacje jak "to się robi", usłyszane nawet nie z pierwszej ręki, tylko z dziesiątej ;) Wisłocka przeczytana w ukryciu.... Był jakiś film ( nie pamiętam tytułu), w którym był pokazany poród, ale nie wolno mi było go zobaczyć..i znowu musiały wystarczyć relacje koleżanek. W domu temat seksu, był tematem tabu. Pamiętam, jak wypraszano mnie z pokoju, kiedy w telewizji były jakieś "nieobyczajne" sceny, a co mogło być nieobyczajnego w telewizji w latach 70!!!!!
    Ze swoimi dziećmi rozmawiałam na każdy temat. Nie było to łatwe, biorąc pod uwagę wychowanie jakie odebrałam. Musiałam w sobie przełamać "wstyd", ale starałam się odpowiedzieć im na każde pytanie. Synowi zaproponowałam zakup prezerwatyw w liceum, kiedy zorientowałam się, że dziewczyna z którą się spotyka, to nie tylko przyjaciółka. Córka o swoim "pierwszym razie" powiedziała mi, pierwsza wizyta u ginekologa i tabletki antykoncepcyjne też ze mną :)
    Musiałam hamować zapędy wychowawcze babci...bo była oburzona, że moje dzieci oglądają film, w którym ludzie się całują:)))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż, moje wychowanie wyglądało bardzo podobnie. Pamiętam czytanie Wisłockiej i chyba Starowicza.
    U mnie jest podział na płcie - mąż rozmawia z synami, a ja z córką. To chyba nie najgorsze wyjście, bo facet rozumie zapędy i punkt widzenia faceta, a ja z dziewczynka też się jakos porozumiewam

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś nas tu dziś mało. Wszystkie Anne German oglądają ?

    OdpowiedzUsuń
  7. To dopowiem jeszcze, że dzisiejszy swiat w którym za wielką wartość podaje się własne przyjemności, w tym oczywiście jest seks w czołówce, nie jest światem ułatwiającym wychowanie. Długo trwało i pewnie jeszcze potrwa tłumaczenie synom roli kobiety, należnego szacunku i miejsca, a przede wszystkim konieczności liczenia się ze zdaniem dziewczyny w kwestiach wspólnego życia i pożycia. No i odpowiedzialności za własne czyny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pantera gdzieś mignęła. Mam nadzieję, że z tym samopoczuciem to sprawa przejściowa.
    Zdróweczka!

    OdpowiedzUsuń
  9. Niełatwe czasy dla rodziców....moje dzieci są już dorosłe. Ich dzieciństwo, to jeszcze czas bez internetu, bez telefonów komórkowych...

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba było łatwiej wtedy wychowywać,
    Teraz trzeba zaczynac od podstaw: że druga płeć ma uczucia, że nie jest zabawka tylko dla przyjemności, a pewne działania rodzą skutki i odpowiedzialność za czyjeś życie. Takie tam - zupełnie oczywiste rzeczy, a jakby nowe.

    OdpowiedzUsuń
  11. Film sie chyba już skończył, a tu tłumów nie widać. Pewnie się dziewczyny na jutro nastawiły...

    OdpowiedzUsuń
  12. Cisza jak makiem zasiał ;)...

    OdpowiedzUsuń
  13. Do jutra w takim razie :)...dobranoc Aniele )

    OdpowiedzUsuń
  14. Wczoraj miałam Gości, a dzisiaj idę w Gości i przykro mi, że nie będę z Wami :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Coś kobitki zastrajkowały.

    OdpowiedzUsuń
  16. No właśnie nie wyświetla! I nie ładuje!
    A magika jednego pytałam, niestety na otwartych jest inaczej, a zamkniętego jak nie widać, to i nie wie co w kodzie może być nie tak...

    Rozmowy o seksie... ja już z czasów bravo, choć akurat tego nie czytałam, bo dla mnie to była gazetka o jakichś idolach, a ja się tym nie interesowałam. I stąd nie wiedziałam nawet, że i seks tam jest. A jak się dowiedziałam, to już nie było mi do niczego potrzebne :D

    Matka spróbowała kiedyś rozmowy, co skończyło się na pokazaniu, że łono kobiety porasta włosem :D Nic o miesiączce (szok, bo niby w szkole coś było, ale TYLE KRWI?! i jakoś mało o zwiększonej higienie w tym czasie), nic o relacjach damsko-męskich. Koleżanki, koleżanki, koleżanki. Starowicz później. Gazetki dla dorosłych też krążyły. I samodzielne dochodzenie do wiedzy ;)

    A moje dzieci (chyba) jeszcze za młode? Chociaż kto to wie, kiedy jest dobry wiek. Na razie etap Krecika i rodzącej króliczycy ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. O masz , nie wiedziałam ,że była dyskusja...

    OdpowiedzUsuń